28 listopada

Totalny brak hamulców i oczekiwanie na coś dobrego. Przegląd tygodnia 21-27 listopada

Totalny brak hamulców i oczekiwanie na coś dobrego. Przegląd tygodnia 21-27 listopada
Ten tydzień zaczął się nie od ASAP-ów, tylko od fuckupów. Serio. W poniedziałek podobno była jakaś burza magnetyczna i wiele osób skarżyło się na pecha. Ja w niego nie wierzę i do tej pory mnie omijał. W końcu nie mogło mi się przydarzyć coś, w co nie wierzę. Aż do poniedziałku.

zielone rośliny i zielony koktajl w doniczkach na obrusie w biało-czarną kratkę




Dzień zaczął się od tego, że w drodze do pracy pękł mi hamulec. Prawie się wbiłam w auto przede mną (STOJĄCE na samym środku drogi). Częściowo moje niedopatrzenie, częściowo głupota kierowcy, że zastawił cały pas, zamiast stanąć choć częściowo na chodniku. Akurat wyjechał z podwórka i zamykał bramę...

Uznałam, że skoro mam do dyspozycji ręczny, to jadę do miasta i tam po pracy znajdę mechanika. Potem zaś sobie przypomniałam, że znajomy polecał mi dobrego fachowca poza miastem. Pojechałam. W międzyczasie odkryłam, że hamulec częściowo "łapie" - trzeba było tylko jechać nie więcej niż 50 km/h. Jak zaczynałam hamować w mieście, kończyłam w sąsiedniej gminie :-P

Jechałam więc powoli, na awaryjnych. Szybko uznałam, że pozostali kierowcy są idiotami. Jazda bez hamulców nie była niebezpieczna dlatego, że była bez hamulców. Była niebezpieczna z powodu innych kierowców. Normalnie rzadko mnie ktoś wyprzedza (bo jak wyprzedzić kogoś prującego 100 km/h), a co dopiero na trzeciego. Tym razem widziałam nawet takich, co wyprzedzali na piątego, dziesiątego i piętnastego. I zajeżdżających mi drogę. BRAWO! Jazda 40 km/h jeszcze nigdy nie była tak emocjonująca...

Do domu wróciłam po prawie 15 godzinach od rana, ciężko wykończona. Kilkanaście minut później wpadł właściciel mieszkania i oznajmił, że znalazł innych chętnych, gotowych płacić więcej, także... out. Do końca tygodnia. Jeśli właśnie nasuwają się Wam niecenzuralne określenia na jego temat... No cóż, ja już nie myślę o tym gościu inaczej niż ten głupi ch....

Plus sytuacji jest taki, że znalazłam motywację, by szukać innego mieszkania. To i tak mnie wkurzało. Za głośno było i to nie tylko z powodu tego jednego sąsiada. Zamierzałam się gdzieś przenieść w ciągu najbliższych dni i ostatecznie po prostu mój plan się zrealizował nieco szybciej. Powiedziałabym, że trochę za szybko nawet, ale co tam. Teraz tylko muszę znaleźć ideał (w sumie już mam na oku). Przy okazji chyba stworzę osobnego posta, w którym wyleję żółć na właścicieli mieszkań. Jakie to są czasami chamy i buraki...

W pracy zaś był fuckup stulecia, kiedy mój tekst wyleciał przez przypadek z systemu. Ot, ktoś kliknął nie tam, gdzie trzeba. Nie miałam nigdzie zapisanego html, na szczęście uratowały nas kopie strony w Google. Tekst został odzyskany prawie w takiej formie, w jakiej był ostatecznie. Troszkę edycji i znowu wszystko hulało. Tyle tylko, że edycji dokonywałam ja, a nie osoba, która zawiniła... Fuck logic.

Słowem, to był trudny i stresujący tydzień. Przeprowadzka - główny powód stresu. Na dodatek jeszcze trwa... Czuję i wiem, że po tak trudnym czasie musi się wydarzyć coś super dobrego.

Potrzebuję też czegoś, co pomoże mi szybko odreagować. Mam już nawet pomysł: fotowyzwanie instagramowe. Codziennie będę dodawać nowe zdjęcie na Insta. Dziś już jedno wylądowało, takie trochę eksperymentalne. Podoba mi się kontrast między kolorami :-)



PS. Może dołączycie do mojego wyzwania? Fotowyzwanie Pomysłowa czeka właśnie na Ciebie ;-)

Poza tym, zaczęłam oglądać Belfra. Nowy polski serial na Canal+. Generalnie, jak słyszę "polski" w kontekście filmu lub serialu, nie jestem specjalnie zachęcona. Obejrzałam jednak do tej pory jakieś 2 odcinki i póki co, jest nawet-nawet.

Tak to z serialami jestem kompletnie na bakier. Ewentualnie seriale ze mną, bo Agenci T.A.R.C.Z.Y. jakoś nie wychodzili ostatnio i zatrzymałam się na 6. odcinku.

Oglądam za to The Grand Tour. Drugi odcinek również mnie nie zawiódł. Ach, ten brytyjski humor ;--)

Dalej czytam Wędrowycza i (teoretycznie) książkę o pozycjonowaniu. Chociaż z tym jednym tytułem jestem już do przodu...

Dziś widziałam dziwne rzeczy na Insta. Chyba następca Bubble Nails. W ogóle, nie czaję tych "owocowych zdobień", a owocowe 3D? Hmm... Jak dla mnie - obrzydliwe i podobne do niczego.


W tym pędzie nawet nie zauważyłam, kiedy zaczął się Adwent. Adwent 2016... Podobno dzisiaj... W sumie, mamy już niecały miesiąc do Świąt, co pewnie minie bardzo szybko. Powoli myślę o ozdobach choinkowych i gadżetach wprowadzających świąteczny nastrój. Nie wiem jeszcze, czy będę coś kupować, ale na pewno rozważam dodatki z tej listy ;-)

Dalej czekam na zamówienia z Aliexpress. Cóż... To, że coś wylądowało już ponoć w WER Warszawa, chyba wcale nie oznacza, że wkrótce pojawi się u mnie. Już pominę zamówienia z dziwnymi statusami, które się nie zmieniają. Czyżby majfrendzi wpisali fałszywe numery przesyłek? Mam nadzieję, że nie. Doczekać się nie mogę. Takie fajne rzeczy są w tych paczkach...

Na blogu pojawiło się zaś w tym tygodniu kilka postów:

ASAP, Pegasus i The Grand Tour

6 psychologicznych sztuczek, które ułatwią Ci życie

7 psychologicznych sztuczek, które ułatwiają życie


A co tam u Was się działo? :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

23 listopada

7 psychologicznych sztuczek, które ułatwiają życie. Ostatnia najlepsza!

7 psychologicznych sztuczek, które ułatwiają życie. Ostatnia najlepsza!
świecąca żarówka

Dowiedzieliście się już, jak wpływać na innych i jak pozbyć się z głowy męczącej piosenki. Oto kolejne sztuczki psychologiczne, które ułatwią Wam życie. Jesteście ciekawi? To zaczynamy.

1. Chcesz wiedzieć, czy się komuś podobasz?

Wybierz sobie jakieś słowo i za każdym razem, kiedy on/ona użyje tego wyrazu lub jego synonimu, potaknij głową i uśmiechnij się. Jeśli interesuje się Tobą, będzie używał tego słowa przez cały czas. Zobaczysz :-)

2. Chcesz, żeby ludzie brali na poważnie Twoje słowa?

Za każdym razem mów, że nauczył Cię tego ojciec. Ludzie mają bowiem tendencję do bezkrytycznego przyjmowania rad pochodzących od rodziców.

3. Będziesz sobie z kimś podawać dłoń?

Ogrzej ją. Ciepłe dłonie pomogą Ci stworzyć przyjazną atmosferę. Chłodne - wręcz przeciwnie.





4. Wiesz, że ktoś Cię nie lubi i chciałbyś to zmienić?

Olej to ;-) Albo poproś tę osobę o drobną przysługę, np. pożyczenie długopisu. To prawda, że ludzie starają się nie pomagać tym, których nie lubią. Z drugiej strony jednak jest to tak drobna rzecz, że "wróg" raczej nie będzie w stanie odmówić. Może też w końcu dojść do wniosku, że wcale nie jesteś taki zły :-)

5. Potrzebujesz od kogoś pomocy?

Powiedz to. Zacznij swoją prośbę od słów Potrzebuję twojej pomocy. Ludzie nienawidzą poczucia winy. Właśnie dlatego ta osoba nie będzie w stanie Ci odmówić.

6. Potrzebujesz pomocy w przeniesieniu czegoś ciężkiego?

Twój przyjaciel znacznie chętniej Ci jej udzieli, gdy będziesz do niego mówić w trakcie podawania ciężaru. Tak naprawdę większość osób nawet nie zauważy, że coś im podajesz i od razu to weźmie. Pamiętaj jednak, że to nie zadziała w przypadku osób bardziej uważnych lub tych, które gorzej Cię znają. Wtedy może się zrobić nieco niezręcznie ;-)

7. Masz wrażenie, że ktoś Cię obserwuje i chcesz się upewnić?

Ziewnij i rozejrzyj się. Jeśli ktoś się w Ciebie wpatruje, też ziewnie - to bardzo zaraźliwe. Zresztą, zobacz, co się stanie, gdy zobaczysz zdjęcie ziewającego kota ;-) Najprawdopodobniej zachciało Ci się ziewać już w momencie czytania o nim ;-)


ziewający kot

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

22 listopada

6 psychologicznych sztuczek, które ułatwią Ci życie. 4. mnie zaskoczyła!

6 psychologicznych sztuczek, które ułatwią Ci życie. 4. mnie zaskoczyła!
pomysły na psychologiczne sztuczki - świecąca żarówka na biurku

Psychologia to jedna z moich ulubionych dziedzin. Z przyjemnością szukam informacji, jak czytać z mowy ciała, jak robić dobre wrażenie na ludziach, jak na nich wpływać.. W tej chwili jest to dla mnie także ważne zawodowo - w końcu marketing opiera się na oddziaływaniu na ludzi. Postanowiłam zgromadzić w jednym miejscu różne psychologiczne ciekawostki. Napiszę Wam dzisiaj o kilku trikach, które ułatwiają życie.

1. Chcesz wygrać?

... w Kamień, papier, nożyce? Jeśli tak, to zanim zaczniecie, zadaj swojemu przeciwnikowi jakieś przypadkowe pytanie. Spytaj o to, co jadł wczoraj na śniadanie lub co sądzi o pięciokątnej Nokii, która ma się pojawić w przyszłym roku na rynku. Zdezorientujesz go i w większości przypadków pokaże "Nożyce".

2. Chcesz, aby ktoś przyznał Ci rację?

Kiwaj potakująco głową, gdy mówisz. W ten sposób pokazujesz, że wszystko, co powiedziałeś, jest prawdą. Poza tym, sprawiasz, że słuchająca Cię osoba nieświadomie Cię naśladuje i również potakuje.

3. Chcesz zostać uznany za dobrego słuchacza?

Co jakiś czas powtórz innymi słowami to, co usłyszałeś. W ten sposób Twój rozmówca nieświadomie poczuje, że naprawdę go słuchasz. Pamiętaj tylko, aby nie przesadzić ;-)





4. Chcesz łatwo przedrzeć się przez tłum?

Patrz prosto przed siebie. Zazwyczaj w zatłoczonych miejscach ludzie odruchowo patrzą Ci w oczy i dzięki temu wiedzą, w którą stronę idziesz. Jeśli nie będą mogli złapać z Tobą kontaktu wzrokowego, rozstąpią się, abyś na nich nie wpadł.

5. Chcesz się pozbyć z głowy piosenki, która uparcie Ci się nuci?

Wyobraź sobie jej zakończenie. Znam masę takich kawałków, których nie znoszę, a potem nucą mi się potem przez pół dnia. To wszystko przez efekt Zeigarnik, który sprawia, że pamiętamy jedynie o niezakończonych rzeczach. Jeśli pomyślisz o końcówce męczącej Cię piosenki, pozbędziesz się jej z głowy.

6. Chcesz, aby ktoś zrobił coś, na co nie ma ochoty?

Daj mu wybór. Chcesz dostać 2 dni urlopu, ale wiesz, że szef będzie kręcił nosem? Nie pytaj, czy da Ci wolne (bo wiadomo, co odpowie). Lepsze będzie pytanie, czy dostaniesz dwa dni czy pięć. Wtedy on myśli, że sam podjął decyzję. Możesz tę metodę stosować również w innych sytuacjach. Oczywiście, nie przesadzaj - używaj jej jedynie, aby pomóc innym w dokonywaniu dobrych, nie krzywdzących ich wyborów.


I jak, pomogło? A może znacie jeszcze jakieś ciekawe sztuczki, o których nie wspomniałam? Dajcie znać, bo zbieram listę na kolejny wpis ;-)
Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

21 listopada

ASAP, Pegasus i The Grand Tour. Przegląd tygodnia 7-20 listopada

ASAP, Pegasus i The Grand Tour. Przegląd tygodnia 7-20 listopada

Hej! Znowu jest dwutygodnik, bo miałam trochę trudny czas ostatnio. W sumie to takie sprzeczne: miałam trudny czas, ale nie miałam za wiele czasu. Dodatkowo, w pracy się przekonałam, dokładnie i dogłębnie, co oznacza pojęcie ASAP. Tak właściwie, to pewnie jeszcze parę razy się przekonam - czwarty kwartał wciąż trwa... Dalej lubię swoją pracę, ale odkrywam coraz bardziej swoje preferencje: które jej części są super, a które mnie kompletnie nie kręcą. Na pewno uwielbiam to, że uczę się nowych rzeczy. Niezmiennie się uczę, niezmiennie to uwielbiam :-) ASAP-y - lubię nieco bardziej powściągliwie...





Przez to wielkie szaleństwo szukałam w pracy odosobnienia. Niestety, mój dział jest miejscem głośnym i pełnym zamieszania. Copywriter potrzebuje zaś ciszy i skupienia, żeby jak najszybciej uporać się ze swoimi zadaniami, które zawsze są na już. Stąd pojawił się pomysł (nie mój) codziennego ewakuowania się do jakiejś pustej sali. W końcu 3 godziny w ciszy są tak efektywne, jak 6 godzin w dziale...

... i zaczęłam się ewakuować codziennie na 8 godzin. W czwartek i piątek w ogóle pracowałam z domu, choć to akurat głównie z powodu przeziębienia. Chciałam się choć trochę podleczyć i ostatecznie wylądowałam też na wsi. Pomysł był świetny - popracowałam w spokoju, zdążyłam ze wszystkim i na dodatek się wreszcie wyleczyłam :-)

Tydzień temu postanowiłam skorzystać z corocznych wyprzedaży na Aliexpress i zrobiłam tam całkiem spore zakupy. Zaczęło się od zegarka, a skończyło na kilku zamówieniach z zegarkami i biżuterią. To mój drugi zakup z Alie (pierwszy był telefon), dlatego czuję jeszcze drobny dreszczyk emocji. Gdy tylko przesyłki dotrą, zrobię wpis, w którym pokażę Wam zdjęcia z aukcji i real photo.


Przy okazji odkryłam bardzo fajnego bloga na temat Aliexpress, a na nim masę pożytecznych informacji. Urzekł mnie wpis na temat gadżetów, które warto kupić podczas wyprzedaży. Wiedzieliście, że na Alie można kupić Nokię-cegłę albo kultowego Pegasusa? Mój mężczyzna często z sentymentem wspominał, ile godzin spędził przy tych grach.

Zobaczcie sobie też Useless Box.


Nie wiesz, co kupić komuś na Święta? Kup mu Useless Box :-D

Ze względów zawodowych konsekwentnie przeglądam serwisy i blogi technologiczne. Czasem trafiam na nich na naprawdę zaskakujące info, przez które rozdziawiam buzię i popadam w stupor. Na przykład przez info o pięciokątnej Nokii, która ma się pojawić na rynku w 2017 roku. Zaciekawiło mnie, co może spowodować przyspieszenie dostaw z Aliexpress. Zaciekawiło, ale nie zaskoczyło :-) Dowiedziałam się także, że już nie tylko telewizja, ale i Facebook kłamie... Cóż, to znowu jest kwestia tego, że mniej świadomi użytkownicy klikają na tym Fejsie w co popadnie i rozpowszechniają nieprawdziwe info (a przy okazji wirusy). Chyba nie ma co świrować, że nagle przez fałszywe info wygrał Trump, zamiast Clinton.

Skoro już jesteśmy przy Trumpie, widziałam w Internetach nagłówek, w którym Lech Wałęsa twierdzi Trump inspirował się mną. Ubawiłam się i uznałam, że czas stworzyć nowe porównanie: skromny jak Wałęsa.


W tym tygodniu postanowiłam też w końcu wypróbować fajny przepis i zrobiłam ciasto Kinder Country. Powiem Wam: proste, bez pieczenia, boskie. Idealne, żeby się zasłodzić.

Niedzielę zaś spędziliśmy, oglądając Star Wars Rebels (nie śmiejcie się) i The Grand Tour. Jestem zachwycona. Clarkson, Hammond i May zdecydowanie w formie. Będę oglądać, bo naprawdę się uśmialiśmy prawie do łez. Top Gear ewoluował. Przeszło mi też przez myśl, że cała ta akcja ze zwolnieniem Clarksona była wyreżyserowana. Marketing nie zna litości ;-)

Jeśli chodzi o książki - bez zmian. Pozycjonowanie i Wędrowycz. Piszę o tym od miesiąca, a to wyraźny znak, że czas przyspieszyć tempo :-)

Na blogu mogliście przeczytać:


Czego słucha copywriter przy pracy?

Epicka muzyka

4 drogie ubrania i jedno tanie, których bym nie założyła



A co tam u Was się działo w tym tygodniu? :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

20 listopada

Tanie vs drogie. 4 drogie ubrania i jedno tanie, których bym nie założyła

Tanie vs drogie. 4 drogie ubrania i jedno tanie, których bym nie założyła
kobieta w białej sukience

Trafiłam na jakiś quiz w Internetach, w którym trzeba było odróżnić drogie kreacje od tanich. Udało mi się to w 13 przypadkach na 16, co oznacza podobno, że mam całkiem niezły zmysł do określania wartości. Wiecie, jak mi się to udało? Gdy jakiś strój wybitnie mi się nie podobał, uznawałam, że musi być kosztowny. Jakoś nie do końca umiem się przekonać do ubrań z metkami - zazwyczaj nie wpisują się zbytnio w mój gust. Już nie wspominam o kreacjach znanych projektantów... Sieciówki jeszcze są w stanie mnie przekonać. W poście zobaczycie zatem kilka zdjęć gwiazd w różnych strojach i wyjaśnię Wam pokrótce, czemu ja bym się tak nie ubrała.

Wśród drogich kreacji znajduje się też jedna tania (w sensie, większość cen jest w tysiącach dolarów, a to jedno ubranie jest warte kilkadziesiąt dolców). Które to? Spróbujcie zgadnąć. Na końcu posta dowiecie się, czy mieliście rację :-)




1. Elegancka niebieska sukienka księżnej Kate

księżna Kate w niebieskiej sukience i toczku

Ze wszystkich strojów "na nie" ten jest najbardziej na tak. Przejrzałam sobie trochę grafikę Google i generalnie wiele stylizacji księżnej wpisuje się w mój gust: proste, klasyczne i eleganckie. Ta jednak mnie nie urzekła przez to, że wygląda tak "płaszczowo" (kołnierzyk, bufki). Do tego dziwne nakrycie głowy... Nie przemawia do mnie ta cała "babcina" stylistyka tego zestawu.

2. Wzorzysta sukienka księżnej Kate

Skoro już jesteśmy przy niej, pokażę Wam jeszcze jedną sukienkę, która mnie nie urzekła. Niby nie jest źle, ale wzór na wzorze mnie zniechęca. Same kwiatki - też nie w moim guście.

księżna Kate we wzorzystej różowej sukience

3. Pasiasta sukienka Alessandry Ambrosio

Alessandra Ambrosio w pasiastej sukience z cekinów

Wiecie, generalnie taki strój pozwala zaszaleć z makijażem, bo można użyć większej ilości kolorów. Mimo wszystko nie jestem fanką pasków, zwłaszcza na sukienkach. Uwielbiam paski na bluzkach, dwukolorowe, proste (jak ta). Tutaj mamy sukienkę z nieregularnymi paskami z cekinów i o ile fason jest naprawdę fajny, to ogólnie mnie nie zachwyca. Wygląda trochę jak pierwsza lepsza kiecka z lumpeksu. Mimo to, muszę przyznać, że cała stylizacja jest harmonijna i podobają mi się dobrane do niej buty.


4. Błyszcząca sukienka Iriny Shayk

Irina Shayk w białej błyszczącej sukience z koronkami

Niby wszystko OK - prosta, ładny fason, ale... materiał. Koronki plus błyszcząca satyna sprawiają, że sukienka wygląda jak koszula nocna. W domu spoko, publicznie już trochę mniej.

5. Pasiasty kombinezon Jennifer Lopez

Jennifer Lopez w pasiastym kombinezonie hippie

W sumie styl hippie, ale wielobarwne paski i to przez cały strój... Nie, zdecydowanie nie.


A co bym założyła? Z drogich kreacji raczej nic nie wypatrzyłam. Za to bardzo podoba mi się sukienka Evy Mendes:

Eva Mendes w klasycznej białej sukience

Podobno warta 6$. Widzicie różnicę? Większość drogich kreacji (za ok. 5-10k) wyglądała albo przesadnie, albo dziwacznie. Ta jest prosta i klasyczna. Wystarczy tylko dobrać odpowiednie dodatki. Nie trzeba wydawać grubych tysięcy, żeby zachwycać ;-)

A udało się Wam zgadnąć, która sukienka była tania? Sprawdźcie i dajcie znać w komentarzach.

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

18 listopada

Epicka muzyka. Muzyczne inspiracje #5

Epicka muzyka. Muzyczne inspiracje #5

Seria powoli się rozrasta. Trudno, żeby było inaczej w przypadku takiej muzycznej maniaczki, jak ja :-) Kiedyś praktycznie w ogóle się nie rozstawałam ze słuchawkami, zwłaszcza w drodze. Teraz słucham o wiele mniej i rzadziej, ale wciąż uwielbiam. Mam swoje ulubione utwory od lat i wciąż wyczulone ucho na nowe. Ostatnio pisałam Wam, czego słucha copywriter przy pracy. Przy okazji obiecałam również podzielić się muzyką, która również czasem towarzyszy mi przy pisaniu. Oto moja epicka playlista.


"Heart of courage"



Jestem pewna, że gdzieś słyszeliście ten utwór. Ja go poznałam dzięki mojemu wspaniałemu. Lubię czasem muzykę klasyczną, ale raczej w takim filmowym wydaniu. Ten kawałek od samego początku brzmiał mi w głowie, gdy obmyślałam posta. Prawda, że zachęca do działania?

"Strength of a thousand men"


To ten rodzaj muzyki, którego dobrze się słucha podczas treningów. Daje siłę tysiąca mężczyzn ;-) Kolejny z moich ulubionych utworów.

"Protectors of the Earth"


Protectors of the Earth poznałam na samym początku. Jest bardzo filmowy, gamingowy, epicki.

"Eria"


Teraz nieco zmienimy klimat. Oto instrumental bardzo delikatny i kobiecy. Byłby idealnym tłem dla scen z elfami z Władcy pierścienia.

"Wind queen"



Słucham sobie właśnie i zauważyłam, że to troszkę rozszerzona wersja w porównaniu z tą, którą mam na telefonie. Jestem jeszcze bardziej zachwycona. Piękna kompozycja, również delikatna i kobieca. Królowa wiatru...


"Star sky"


Czas na coś z najnowszego albumu, który szczególnie często był akompaniamentem do mojej pracy. Utwór jest przepiękny. Na początku filmiku możecie zobaczyć hasło Music makes you braver. Podpisuję się pod tym obiema rękami. Ta muzyka naprawdę dodaje siły, nawet w najtrudniejszych chwilach.


"Never back down"


To kolejny kawałek, który dodaje siły. Polecam w chwilach, kiedy musicie z czymś powalczyć. Ze sobą, z przeciwnościami lub z tekstem do napisania. Na pewno wygracie tę walkę.


"Enigmatic soul"


Zakończę utworem, który odkryłam w trakcie pisania posta. Idealny na wieczorny relaks - sprawdźcie sami :-)

A Wy czego słuchacie, gdy potrzebujecie siły? Jaka muzyka dla Was jest epicka?

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

11 listopada

Czego słucha copywriter przy pracy? Muzyczne inspiracje #4

Czego słucha copywriter przy pracy? Muzyczne inspiracje #4
copywriter przy pracy przed komputerem, ze smartfonem i kawą

Ten tytuł powinien brzmieć nieco inaczej: Czego słucha nietypowy copywriter przy pracy? Albo przynajmniej taki mniej typowy... Pozostali copy w mojej firmie polecali mi playlisty na koncentrację ze Spotify, albo po prostu muzykę poważną. Próbowałam, ale nie byłam w stanie się przy tym skupić :-D Serio, serio.

Potem przerzuciłam się na epicką muzykę. Jeśli nie wiecie, jaka to jest, dowiecie się z kolejnych Muzycznych Inspiracji :-)

Później jakoś tak spontanicznie odpaliłam na YouTube to, co lubię. I tak już mi zostało. To jakiej muzyki słucham, gdy piszę?

"Sparta"




Teraz już rozumiecie, czemu nietypowy? Bardzo lubię Sabaton i zauważyłam, że świetnie mi się myśli przy ich muzyce. Ostatnio na tapecie wciąż jest najnowszy album, czyli The Last Stand.
Czasami odpalam też coś starszego, jak świetne Primo Victoria lub Uprising.

"Cut the cord"



Uwielbiam ten kawałek! Dodaje mi energii. Odkryłam go przypadkowo, gdy słuchałam w pracy Polskiej Stacji Rock i bardzo mi się spodobało. Często najpierw odpalam Cut the cord, a potem słucham dalej, aż do końca listy z muzyką Shinedown.





"Bully"




Skoro już jesteśmy przy Shinedown, to podzielę się z Wami jeszcze jednym fajnym utworem. Ten jest już nieco bardziej melodyjny. Przy nim też dobrze mi się pracuje.

A wszystko zaczęło się od odkrytego przez przypadek (a właściwie podpowiedzianego mi przez YouTube)...

"Dream on"


Od kilku tygodni mam fazę na ten kawałek. Usłyszałam na początku cover z The Voice i piosenka spodobała mi się na tyle, że postanowiłam poszukać oryginału. Niby znany utwór, a jakoś wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi. Teraz zachwyciłam się tak, że postanowiłam się go nauczyć. Godziny spędzone na śpiewaniu Dream On wcale mnie nie zniechęciły i nie znudziły. Potem zaś YouTube wyświetlił mi na głównej Blacktop Mojo. Mega cover, jeden z najlepszych, jakie w życiu słyszałam.

Wiem, że przy mojej muzyce wiele osób by się nie było w stanie skupić. Mnie jednak pomaga to, że słucham tego, na co mam ochotę a nie jakichś nieprzewidzianych dźwięków ;-) W moim dziale jest zazwyczaj dość głośno i wesoło. Bardzo to lubię, ale tworzenie tekstów wymaga raczej spokoju. Głośne rozmowy, śmiech i okrzyki wybijają mnie czasem z rytmu. Dobre słuchawki w tej pracy podstawa. U mnie zdają egzamin dokanałowe Philips SHE3590, które dostałam pod choinkę. Nie stłumiłyby jedynie wybuchu bomby atomowej :-D 

A Wam jaka muzyka pomaga się skupić w pracy? A może wolicie ciszę? Dajcie znać :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

07 listopada

Długi weekend, Doktor Strange i guilty pleasures. Przegląd tygodnia 31 października-1 listopada

Długi weekend, Doktor Strange i guilty pleasures. Przegląd tygodnia 31 października-1 listopada
Mój pierwszy listopadowy tydzień to czas podsumowań po pierwszym miesiącu pracy. Zaczęło się od wielkiego lenistwa. 1-dniowy urlop w poniedziałek (Halloween) wystarczył, żeby przedłużyć sobie weekend z dwóch dni do czterech. Co prawda, jestem w tej chwili na etapie "wow, ale mam fajną pracę" i chce mi się, ale jednak skoro już była okazja... ;-)

jesienne zdjęcie plasterek pomarańczy

Co prawda, nie był to aż tak leniwy dzień, jakbym chciała - trzeba było trochę pojeździć od cmentarza do cmentarza. Mimo to, jakoś udało mi się odpocząć. Może dlatego, że byłam na wsi. Zresztą, tak się zrelaksowałam, że aż zasnęłam w trakcie nadrabiania odcinków Kabaretu na żywo. W ogóle, odkąd pracuję i wstaję w tygodniu ok. 5-6 rano, wieczorem padam koło 22. Czasem nawet wcześniej. Chętnie posiedziałabym chociaż do północy, ale rzadko się zdarza, by mi się udało dotrwać. No, chyba, że jest niedziela, a ja na drugi dzień wstaję o 5 - wtedy jakimś cudem zdarza mi się, że nie mogę zasnąć, a nazajutrz tylko cudem utrzymuję się w pionie :-D Ale tak to tylko z niedzieli na poniedziałki... Potem odsypiam.

Początek listopada to dość refleksyjny czas, dla mnie jednak zazwyczaj liczy się co innego: wolne z tygodnia na tydzień. Już niedługo Święto Niepodległości. Nawet się przez chwilę zastanawiałam, czy by sobie i tego drugiego weekendu nie przedłużyć, ale zachowam sobie wolne na później :-) Zwłaszcza, że na razie naprawdę nie czuję potrzeby - rano wstaję do pracy zaskakująco chętnie. Pewnie dlatego, że dzień mija mi niesamowicie szybko. Serio. Przychodzę o 7, a tu już 15. Przychodzę w poniedziałek, a tu już piątek :-D

Ten tydzień pracy był jeszcze krótszy. Ot, trzy dni i nagle jest już weekend, a ja piszę kolejne podsumowanie tygodnia. Czas tak zasuwa pewnie głównie dlatego, że jestem zapracowana. Na szczęście, po powrocie do domu jeszcze mi się chce i zawsze coś tam jeszcze ogarnę. W międzyczasie trzeba też zrobić sobie małą prasówkę, żeby wiedzieć, co nowego w wielkim, technologicznym świecie, poczytać branżową literaturę (wciąż brnę przez książkę o pozycjonowaniu i optymalizacji stron). Poza tym, czas na przyjemności: poczytanie czegoś dla siebie (tutaj na tapecie dalej Weźmisz czarno kure), obejrzenie Rolnik szuka żony (guilty pleasure) czy na przykład zrobienie sobie nowych hybryd.




Przy okazji zauważyłam, że ostatnio dbanie o siebie mi się spodobało. Do tej pory była to po prostu konieczność, na którą trzeba było poświęcić trochę czasu. Teraz lubię wymyślać sobie nowe stylizacje, makijaże oraz kombinować z manicure. Oczywiście, wciąż staram się to ogarnąć w maksymalnie krótkim czasie, zwłaszcza z rana ;-) Nie jest to już jednak jedynie obowiązek, jaki sobie narzuciłam, ale też sposób, by poczuć się lepiej i okazać sobie samej trochę dobrych uczuć. A to bardzo ważne. Może się śmiejecie teraz pod nosem, czytając coś takiego, ale... spróbujcie. Po prostu spróbujcie.

Poza tym, mam w pracy bardzo inspirującą dziewczynę. Jeszcze ani razu nie widziałam jej w spodniach - zawsze ubiera się w sukienki, ma staranną fryzurę, makijaż i "zrobione" paznokcie. Wyróżnia ją styl - jest idealnie dopasowany do jej urody, trochę pin-up, ale nie do końca. Co prawda, wiele jej ubrań nie jest za bardzo w moim guście, ale do niej naprawdę świetnie są dobrane. Wyraźnie widać, że ma na siebie pomysł. Ja jeszcze swój ogarniam :-)

Swoją drogą, do moich telewizyjnych guilty pleasures dołączył również niezwykle dziwny program Googlebox. Taka incepcja - oglądam w telewizji, jak inni oglądają telewizję. Ostatnio oglądali Rolnik szuka żony, jakiś mecz, Kabaret na żywo i ten dziwny program z przypadkowymi ślubami. Przy Rolniku miałam znowu największy ubaw. Nie wiem, skąd oni biorą tych "oglądaczy", ale ich komentarze są mega trafne.

W sobotę byliśmy w kinie na Doktorze Dziwago :-D Film był zajebiście epicki. Wybaczcie, ale to są moje pierwsze słowa, jakie wypowiedziałam, gdy się skończył. Musicie koniecznie zobaczyć. Fani Sherlocka i Benedicta Cumberbatcha - dla Was to tym bardziej pozycja obowiązkowa. Nie ma innego aktora, który lepiej by pasował do tej roli. Jeśli zdążę napisać recenzję, będzie w niej dużo słodyczy :-D

plakat filmu Doktor Strange z naekranie.pl

Potem zaś wylądowaliśmy na karaoke. Po raz pierwszy brałam udział w takim, które odbywało się na zasadzie konkursu. I wiecie co? WYGRAŁAM! Kolejny konkurs do kolekcji. Zakwalifikowałam się do finału i za kilka tygodni muszę się pojawić znowu i ... zgarnąć wszystko ;-)

Niedzielny deszczowy wieczór spędziliśmy zaś, oglądając oczywiście Kabaret na żywo - jak zawsze. Generalnie, ten odcinek specjalnie nas nie urzekł, oprócz kabaretu Chyba i jednego tekstu Konia Polskiego (Hela, Ty to jesteś jak ten złoty pociąg. Tunel jest, a pociągu ni ma...).

Na blogu zaszły spore zmiany w szablonie i pojawiły się aż cztery posty. Nawet nie wiem, kiedy :-D


Skoro już jesteśmy przy linkach, podzielę się z Wami dwoma blogami, które ostatnio znowu śledzę. Ten pierwszy to blog Eweliny, którą obserwuję również na Snapie. Zachwyca mnie to, z jakim wyczuciem ta dziewczyna łączy ze sobą ubrania i dodatki. Jeśli szukacie pomysłu na siebie, myślę, że warto się zainspirować właśnie jej stylem. Drugi blog to ten stworzony przez Sarę. Boleję bardzo nad tym, że nie jest w tej chwili aktualizowany. Bardzo podobały mi się jej outfity. Są takie totalnie w moim guście - klasyka, w której Sara "grała" kolorem. Widziałam kiedyś na jej FB wrzutkę, że teraz działa na tumblr, ale jakoś dalej to nie jest to, za co ją polubiłam. Mam nadzieję, że znajdzie trochę czasu, żeby reaktywować tego bloga, zwłaszcza, że mieszka teraz w miejscu, w którym jest przepięknie i mogłaby zrobić niejedną klimatyczną sesję zdjęciową :-)

To tyle, jeśli chodzi o mój lifestyle :-D Zasadniczo, jest dużo pracy, a potem spokojnie, przytulnie i relaksująco. A co tam u Was dobrego?

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

plakat filmu "Doktor Strange" pochodzi z serwisu naekranie.pl

06 listopada

Hej, ludzie, idą święta! Przytulne dodatki do domu i mieszkania na jesień

Hej, ludzie, idą święta! Przytulne dodatki do domu i mieszkania na jesień
Przeglądałam właśnie gazetkę Pepco i zachwyciłam się akcesoriami do domu, które się w niej znalazły. W innych sklepach również widziałam wiele ciekawych gadżetów i dodatków, postanowiłam zatem zebrać w tym poście te najciekawsze.

Jesień kojarzy mi się przede wszystkim z przytulnością: miękkim, ciepłym kocem, kubkiem gorącej herbaty w dłoni, nastrojowym światłem i wieczorem z dobrą książką. Dodatki, które pojawiają się w tym czasie w ofercie, również się wpisują w ten klimat. Poza tym, mamy już początek listopada, a od kilku lat już po Wszystkich Świętych sklepy zaczynają prezentować świąteczny asortyment. Śmieszy mnie to trochę, ale w sumie mogę sobie już zaplanować, co kupię, żeby za miesiąc moje mieszkanie wprawiało mnie w nastrój oczekiwania na Święta i prezenty ;-)


W Pepco zachwyciło mnie przede wszystkim to, co znajduje się na tej stronie gazetki:

Jak do tej pory nie miałam w mieszkaniu zasłon i firanek (chociaż karnisze są), tak po zobaczeniu uroczego motywu w gwiazdki postanowiłam kupić żabki oraz tę piękną zasłonkę. Oczywiście, do kompletu dobiorę poszewki na poduszki. Nastawiam się głównie na wersję białą, ale w przypadku poduszek najprawdopodobniej pomieszam kolory.

Kusi mnie też ta piękna, gruba narzuta. Świetnie by do niej wyglądały także poduszki przedstawione na zdjęciu, ale pozostanę przy samych poszewkach - mam już wystarczająco dużo poduszek w mieszkaniu :-) Jeśli jednak szukacie pomysłu na ożywienie własnego domu, zdecydowanie powinniście kupić cały zestaw. Jest mega dobrze skomponowany.




Kartonowe pudła w gwiazdki - bardzo ładne i stylowe. Odkąd sama zaopatrzyłam się w coś podobnego, doceniam, jak bardzo pomagają utrzymać porządek w mieszkaniu. Sama raczej się teraz nie skuszę, ale jeśli macie problemy z ciągłym bałaganem na stole lub półkach, pomyślcie o takim pudle, w którym możecie trzymać najczęściej używane przedmioty :-)

Ozdoba świecąca gwiazda - kupuję. Koniecznie! Podoba mi się bardzo wersja ze zdjęcia, zwłaszcza kontrast pomiędzy szarą obudową i kolorem światełek. Na grudzień - idealna. Na pewno się w nią zaopatrzę, żeby w mieszkaniu mieć nieco bardziej świąteczny klimat :-)


Termos w kolorze różowego złota bardzo mnie kusi. W sumie, już od dawna chciałam jakiś kupić, bo przydaje się w drodze. W tej chwili leżałby raczej w szafce, ale mam nadzieję, że będzie jeszcze dostępny, gdy będę miała w planach jakiś wyjazd. Klasyczne srebrne termosy jakoś mnie nie zachwycały. Ten jest naprawdę ładny i stylowy. Podoba mi się też, jak dobrze został dopasowany tutaj do pozostałych jasnobrązowych dodatków.

Ceramika śniadaniowa - piękna, ale chyba pozostanę wierna swojej białej. W kuchni brakuje mi jedynie jednolitych kubków, poza tym raczej mam wszystkie potrzebne elementy z zastawy i nawet w miarę udało mi się je skomponować, żeby nie było, że każdy z innego kompletu :-) Jeśli jednak chcecie mieć ładny zestaw do podania posiłku - myślę, że warto wybrać właśnie ten powyższy.




Bieżnik - rzecz kompletnie nie w moim stylu. Nie lubię obrusów, bieżników i serwetek. Wolę stół z gołymi dechami :-D Muszę przyznać, że ten bieżnik jest naprawdę ładny, ale nie dla mnie. Jeśli jednak potrzebujecie czegoś, co nada Waszemu mieszkaniu świąteczny nastrój, ten dodatek na pewno się fajnie skomponuje np. z zasłonką w gwiazdki.

Kule świetlne LED - oj, jak się ucieszyłam, że są teraz dostępne także w Pepco. Pokusa jest ogromna, ale mam już dwa komplety, z Biedronki i z Tigera, także raczej odpuszczę, chociaż kolor tych pepcowych podoba mi się o wiele bardziej niż wersja z duńskiego sklepu. Poza tym, są w lepszej cenie. Jeśli szukacie czegoś takiego - wybierzcie się koniecznie do Pepco. Gwarantuję Wam, że się zachwycicie.

Mata stołowa z gwiazdą - bardzo mi się podoba ten wzór i na pewno zajrzę wkrótce do sklepu, żeby zobaczyć ją na żywo. Jeśli będzie z materiału łatwego do czyszczenia, na pewno się na nią zdecyduję.

W Lidlu zachwyciła mnie ta pościel:
Oczywiście motyw w gwiazdki. Muszę zobaczyć, jaka jest w dotyku - jeśli będzie za bardzo grzała, to się raczej nie zdecyduję. Wolę "chłodną" pościel niż taką ciepłą. Trzeba jednak przyznać, że wygląda naprawdę ładnie :-)

Podoba mi się też składana skrzynia. Przydałaby mi się do przedpokoju - nie każdy lubi zakładać buty na stojąco. Na pewno byłoby wygodniej, a przy okazji można by coś w niej schować.

Piękne poduszki. Gdybym potrzebowała, miałabym dylemat między tymi z Pepco i tymi z Lidla. Są naprawdę stylowe. Jak widzicie, tutaj też się pojawił motyw gwiazdek.




A Wy co byście jeszcze dodali do mojej listy? Dajcie znać!

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger