09 września

Rok w Polsce. Czy warto było wyjeżdżać?

Uświadomiłam sobie właśnie, że ponad rok temu moja emigracja przeszła do historii. Czy to była dobra decyzja? Czy było warto wyjeżdżać? Czy zrobiłam dobrze, wracając? Czytajcie dalej.

życie na walizkach

W czasie wyjazdów byłam prawie pewna, że to kiepski pomysł. Uważałam wtedy jednak, że nie mam innego wyjścia. Trochę zmieniła mi się optyka, bo trudno nie widzieć licznych korzyści z tych wyjazdów:


Mimo wszystko, życie na walizkach było trudne, dlatego najlepszą decyzją był powrót do Polski. Może niekoniecznie ze względu na panujące tu warunki, bo daleko nam do tych zachodnich, ale z czysto prywatnych powodów.

kobieta z walizką

Kiedy wracałam z wyjazdu, jeszcze nie wiedziałam, że wracam na stałe. Myślałam, że do końca roku jeszcze kilka razy wyjadę, ale informacje o strzelaninie w monachijskim centrum handlowym przekonały mnie, by już tam nie wracać. Spontanicznie podjęta decyzja i tadam, zostaję.

Przez cały czas kontynuowałam zaczętą w Niemczech przygodę z freelancem i pisałam sporo tekstów oraz jeszcze bardziej zawzięcie szukałam zleceń. Zaczęłam budować swoje portfolio i postanowiłam wybić się jako copywriter-freelancer. Różnie to szło, jak to na początku. Czasem ledwo się wyrabiałam, a czasem nie było co robić. Nawet przez chwilę próbowałam znaleźć inną pracę. Wybrałam jednak niewłaściwą branżę ;-)

Ostatecznie, robiłam swoje, a praca znalazła mnie sama. Dostałam namiary na ciekawe ogłoszenie w znanej firmie, więc spontanicznie się zgłosiłam, wysłałam CV i zaproszono mnie na rozmowę. Czułam, że się uda. Po rozmowie napisałam jeszcze dwa krótkie próbne teksty i niedługo potem dowiedziałam się, że tak, udało mi się. Tak oto freelancer nawrócił się na etat.




To jest główny powód, dla którego cieszę się, że tak spontanicznie postanowiłam zostać w Polsce. Ewidentnie to na mnie czekało. Było warto posłuchać intuicji. Czasami bywa trudno, nerwowo i czasem mam dość, ale potem przychodzą kolejne sukcesy i znowu rozumiem, dlaczego to robię.

Bardzo ważne jest też dla mnie to, że znowu jestem przy moich bliskich. Skype to tylko namiastka. Rozmowy na Skypie zawsze są zbyt krótkie, zawsze brakuje na nie czasu. Na żywo można trzymać się za ręce godzinami i rozmawiać do białego rana. Można iść potańczyć. Można obejrzeć wspólnie jakiś głupi program w telewizji. Może to banalne, ale tak dla mnie wygląda szczęście.

O takim życiu marzyłam. Może jeszcze brakuje mi kilku rzeczy, ale nie zmienia to faktu, że jestem szczęśliwsza, odkąd nie żyję na walizkach. Kiedy nie odliczam kolejnych szybko mijających tygodni do wyjazdu. Kiedy nie odliczam dni do powrotu. Jestem dokładnie tu, gdzie powinnam być, zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Wiem, że to wszystko dzięki temu, że potrafiłam w pewnym momencie wyjść ze swojej strefy komfortu i spędzić trochę życia poza krajem. Nabrałam dzięki temu jeszcze większej odwagi. Polecam :-)

A Wy co myślicie? Bylibyście w stanie rzucić wszystko i wyjechać? Bylibyście potem w stanie wrócić z emigracji?

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger