26 grudnia

Instrukcja dla niezadowolonych z prezentów i świąteczne rozkminy. Przegląd tygodnia 19-25 grudnia

Instrukcja dla niezadowolonych z prezentów i świąteczne rozkminy. Przegląd tygodnia 19-25 grudnia
W tym tygodniu zrobiłam całą masę zdjęć. To chyba kwestia tego, że miałam po prostu na to nieco więcej czasu. Treść postu będę zatem przeplatać zdjęciami z Insta.


Poza tym to był typowy, przedświąteczny tydzień - dopinanie różnych spraw w pracy, zakupy, pakowanie prezentów, porządki...

No, właśnie - porządki. Tak zawzięte, że w trakcie przedświątecznej gorączki złamałam mopa. Parowego...

W ogóle, te przygotowania trochę mnie już śmieszyły. Mam czasem wrażenie, że w pewnym momencie robi się z tego święto sprzątania. I to takie, że przy okazji rzucamy wyzwanie - okna u mnie muszą lśnić tak, że sąsiadki swoje będą myły jeszcze raz...




Kolejny zabawny przypadek miałam w pierwszy dzień Świąt. Mianowicie:


Dzbanek po prostu pękł w trakcie dolewania gorącej wody do herbaty. Ale jak malowniczo, prawda? 💓

Zachwycałam się widokami z rana. Wiecie, ta biała, oszroniona trawa... Byłoby fajniej, gdyby był śnieg, ale skoro nie ma, to i szron wystarczy, by zrobić fajną, zimową fotografię :-)

Jak nie ja, zrobiłam całą masę zdjęć na bloga. Miałam wolne w piątek i mogłam wreszcie fotografować w dobrym świetle. Śmieję się trochę z tych blogerskich flatlayów, ale wyszło na to, że można je zrobić bardzo szybko i całkiem nieźle sobie z nimi radzę. Ot, ustawiam wszystko, cykam kilka fotek i już :-)

Trudno by było jednak tworzyć posty z serii Aliexpress: oczekiwania vs rzeczywistość bez zdjęć real photo.

Właśnie: na blogu w tym tygodniu pojawiły się cztery wpisy:

Klimatyczne zdjęcia, łotr jeden i minichoinka


Aliexpress. Moje opinie o zamówionych produktach #2


Trzy utwory, które kojarzą mi się świątecznie, a nie powinny


Świąteczna playlista


Dodatkowo polecam jeszcze recenzję filmu Łotr 1:

Czy warto iść do kina na Star Wars: Rogue 1?


W tym roku jestem bardzo z siebie dumna, jeśli chodzi o pakowanie prezentów. Wyszło mi naprawdę ładnie. Nie mówię, że to było proste, ale ostatecznie udało mi się to zrobić w taki sposób, jak oczekiwałam. I również było czym się chwalić na Insta :-D

W przedświąteczny piątek zaś wreszcie postanowiłam poczuć magię Świąt. Gdy już skończyłam sprzątać (i łamać mopy :-D) odpaliłam świąteczną playlistę i zabrałam się za dalsze czytanie Wampira z M-3. Bardzo fajna pozycja. Zdecydowanie polecam. Fakt, że skończyłam ją w dwa dni, chyba mówi sam za siebie - pamiętacie, jak długo ostatnio męczyłam inne tytuły?

Udało mi się również dokończyć pozycjonowanie. Poszło całkiem szybko, tyle tylko, że trzeba było po prostu wziąć książkę do ręki i zacząć czytać ;-)

Po Wampirze z M-3 przyszedł czas na kolejną lekturę. W pierwszy dzień Świąt w kilka godzin przeczytałam Niebezpieczne osobowości. Może mało świątecznie, ale chciałam coś nietypowego. A potem zabrałam się za Arystokratkę w ukropie, przy której usnęłam :-D

Byliśmy na Pasterce. Myślałam, że nie dotrwam, bo ostatnio zasypiam o 22, ale jakoś mi się udało. Troszkę się śmieję, że wszystkie babcie wyciągnęły najlepsze "lisy" (płaszcze z futrzanymi kołnierzami) z szafy, żeby się świątecznie prezentować. Gdyby nie Święta, już dawno by je mole zeżarły ;-)

I dotarło też do mnie, że ja na szczęście nie dzielę ubrań na "te na co dzień" i "te od święta". Każdego dnia trzeba nosić to, co się ma najlepszego, bo kiedy, jak nie teraz? :-) Tym bardziej mnie to śmieszy, że starsi ludzie tak dzielą, ale zdaję sobie sprawę, że to efekt czasów, w jakich kiedyś żyli, kiedy trzeba było wszystko oszczędzać.

Świąteczna atmosfera skłoniła mnie też do wypróbowania nowych funkcji Messengera. Postanowiłam użyć go do wysłania ogólnych życzeń do wszystkich. Wyglądały tak:




Co prawda, śmieszy mnie, że tyle teraz się zrobiło imitacji Snapchata, ale w Messengerze mi ta funkcja na co dzień trochę przeszkadza. Wiecie, wysyłacie komuś w rozmowie jakieś zdjęcie i zaraz pod nim wyskakuje przycisk "Dodaj do swojego dnia". Jedno nieopatrzne kliknięcie iiii... No dobra, jeszcze trzeba chyba potwierdzić, ale jednak Messenger robi się niepotrzebnie przeładowany. Już pominę kwestię, że mało kto korzysta z "Mojego dnia".

Została jeszcze kwestia prezentów. Ja w tym roku postanowiłam obdarować wszystkich książkami. Dokładnie tymi:

Ziemiomorze


Życie artystek w PRL


Mock



Sama zaś dostałam swoje wymarzone słuchawki. Koniecznie chciałam dokanałowe Bluetooth, chętnie w białym kolorze. Z ostatniego kryterium w końcu zrezygnowałam (bo trudno było pogodzić "dokanałowe", "białe" i "w rozsądnej cenie"). Tym sposobem trafiły do mnie Aukey EP-B4. Po wypróbowaniu ich (słuchałam muzyki w Wigilię do 2 w nocy) mogę Wam je gorąco polecić. Są bardzo wygodne i mają naprawdę niezłą jakość dźwięku. Jestem mega zadowolona ze swojego prezentu :-)

A Wy jak? Zadowoleni bardziej czy mniej? Dajcie znać :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

24 grudnia

Świąteczna playlista. Muzyczne Inspiracje #8

Świąteczna playlista. Muzyczne Inspiracje #8
Na bloga wskoczyły dziś równocześnie dwa posty. Jeden, dla tych, którzy mają już dość kolęd i Last Christmas puszczanego od listopada ;-) Z kolei wpis, który w tej chwili czytacie, jest dla tradycjonalistów, którzy, tak, jak ja, chcą się dziś wprawić w świąteczny nastrój podczas przygotowań do wigilijnej kolacji.



Świąteczna playlista - czas start!







Znajdziecie na niej wszystkie świąteczne piosenki, które na pewno znacie i lubicie, m.in.

Last Christmas

All I want for Christmas is you

Santa Claus is comin' to town

Let it snow

Driving home for Christmas

Mistletoe and wine


Odpalcie ją i spokojnie przygotowujcie potrawy na wieczerzę wigilijną. A jak znajdziecie chwilę na odpoczynek, sprawdźcie jeszcze te poniższe.

"Last Christmas"




Bardzo udany cover tego Last Christmas, które znacie z radia. Gitarka i spokojny wokal, które z banalnego tekstu wydobywają cały klimat. Naprawdę warto posłuchać.

"Run run Rudolph"



Czyli Święta w rytmie rock and roll. Bardzo fajny utwór, którego tytuł można by zilustrować jednym obrazkiem:



"Jest taki dzień"




Piękna polska, świąteczna ballada, którą bardzo lubię. Po prostu.


I na koniec kolejny polski klasyk. Tym razem Skaldowie.

"Z kopyta kulig rwie"



Na koniec, bo to już taki świąteczno-sylwestrowy utwór. Zawsze, gdy go słyszę, marzy mi się Sylwester spędzony w górach: kulig, grzaniec i góralska potańcówka. Kto wie, może wkrótce się spełni to marzenie :-)


Tymczasem Wam również życzę spełnienia marzeń, samych trafionych prezentów i dużo odpoczynku w Święta. Znajdźcie też chwilkę, aby się podzielić swoimi ulubionymi świątecznymi piosenkami :-)


Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

24 grudnia

Trzy utwory, które kojarzą mi się świątecznie, a nie powinny. Muzyczne Inspiracje #7

Trzy utwory, które kojarzą mi się świątecznie, a nie powinny. Muzyczne Inspiracje #7
Kolejne Muzyczne Inspiracje to trzy kawałki, które wcale nie powinny mi się kojarzyć ze Świętami Bożego Narodzenia, ale jednak się kojarzą. Jakie to utwory? Zaraz się dowiecie.






"Primo Victoria"




Oto pierwszy z nich, czyli mój niezmiennie ulubiony utwór Sabatonu. Tłumacząc na nasze: "Po pierwsze - zwycięstwo". I na dodatek teledysk ze scenami z filmu Szeregowiec Ryan.


"Uprising"



Bardzo związany z naszym krajem utwór Sabatonu - opowiadający o Powstaniu Warszawskim. I to "Warszawo, waaaaalcz!" w refrenie, zaśpiewane przez szwedzkiego wokalistę po polsku... Mam ciary na samą myśl.


A teraz, skoro już Was być może mocno wytrąciłam ze świątecznego nastroju, wrzucam taki naprawdę świąteczny kawałek, który powinniście też znać, choć najprawdopodobniej w innym wykonaniu :-)

"Santa Claus is comin' to town"



Znacie? Na pewno słyszeliście w radiu, ale wersję, którą śpiewał Frank Sinatra. Ta na pewno spodoba się tym, którzy, tak, jak ja, wolą czasem mocniejsze brzmienia. Potraktujcie ją jako zapowiedź drugiego wpisu, który pojawił się właśnie na blogu. W nim znajdziecie typowo świąteczną playlistę :-)


Zajrzyjcie koniecznie. A tutaj oczywiście zostawcie komentarz z nieświątecznymi utworami, które Wam i tak przewrotnie kojarzą się ze Świętami :-)

I oczywiście życzę Wam Wesołych Świąt. Odpocznijcie, zrelaksujcie się i nabierzcie sił na Sylwestra :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

23 grudnia

Aliexpress. Moje opinie o zamówionych produktach #2

Aliexpress. Moje opinie o zamówionych produktach #2
Dzisiaj na tapecie najbardziej oczekiwane przeze mnie zegarki Geneva z Aliexpress. Na szczęście przyszły całkiem szybko - zamówiłam je 11 listopada. Paczka była u mnie miesiąc później. Znowu nieopatrznie wybrałam bezpłatną dostawę metodami sprzedawcy i trafiłam na wersję bez śledzenia. Cóż... Na szczęście wszystko dotarło, na dodatek w całości i mogę Wam dzisiaj zaprezentować porównanie produktów z serii Aliexpress - oczekiwania vs rzeczywistość.

zdjęcie swiateczne złoty zegarek, bransoletki i złote szydełkowe gwiazdki na marmurkowym tle

Głównym powodem złożenia przeze mnie zamówienia był złoty zegarek z bransoletą. Wymarzyłam sobie taki i przez cały wieczór przeszukiwałam chińskie aukcje, żeby znaleźć taki w moim stylu. Oczywiście, nie mogłam się zdecydować i ostatecznie wybrałam kilka.




Tak na zdjęciu z aukcji wyglądał pierwszy z nich.

złoty zegarek z Aliexpress zdjęcie z aukcji

To ten upatrzony :-)


Tak wyglądał drugi.

zegarek Geneva z różowego złota zdjęcie z aukcji Aliexpress
Przy mojej obecnej fazie na różowe złoto, nie mogłam sobie odmówić zegarka w takim kolorze. PS. Wiedzieliście, że różowe złoto to złoto dukatowe, które w czasach PRL przetapiano z rosyjskich monet na biżuterię? Swój oryginalny kolor zawdzięcza większej ilości miedzi w stopie. Tak przynajmniej twierdzi Pilipiuk w Wampirze z M-3 ;-)


Tak wyglądał na zdjęciu aukcji mój trzeci zegarek. Bardzo elegancki i stylowy.

złoty zegarek Geneva Platinum zdjęcie z aukcji

Ostatni. Najbardziej oryginalny i wyróżniający się. Na zdjęciu z aukcji wyglądał tak.

zegarek z czerwonym pikowanym paskiem z Aliexpress

Mam już taki, na beżowym pasku, choć kupiony nie bezpośrednio z Chin. Bardzo podoba mi się połączenie czerwonego, przyciągającego wzrok paska i złotych detali.


Czas na lifestylowe zdjęcia prezentujące, jak zegarki wyglądają w rzeczywistości. Nie dodawałam filtrów - jedynie zwiększałam ekspozycję i kontrast.

Tutaj pierwszy, złoty zegarek.

zdjęcie lifestylowe złoty zegarek i biżuteria na marmurkowym tle

zdjęcie świąteczne złoty zegarek Geneva, biżuteria i szydełkowe złote gwiazdki


Tutaj zegarek z różowego złota.

zegarek Geneva z różowego złota oraz biżuteria z różowego złota

zdjęcie świąteczne zegarek z różowego złota, biżuteria i szydełkowe gwiazdki


Tutaj ta elegancka Geneva Platinum z czarną tarczą.

złoty zegarek Geneva Platinum i biżuteria

złoty zegarek Geneva Platinum, świąteczne szydełkowe gwiazdki i biżuteria


I na koniec ten najbardziej oryginalny - z czerwonym paskiem.

zegarek Geneva na czerwonym pikowanym pasku i świąteczne szydełkowe gwiazdki


I oczywiście zestawienie kilku zegarków jednocześnie.

trzy zegarki z Aliexpress i biżuteria

Wszystkie zamówiłam tutaj. Złote zegarki z jasną tarczą (ten z żółtego złota oraz różowego) kosztowały 9,15 zł za sztukę. Za czerwony zapłaciłam 8.01 zł, a za ten elegancki z czarną tarczą - 8,37 zł. Tanio jak barszcz, a jakość naprawdę spoko. Co prawda, ten z różowego złota miał drobne otarcia na bransolecie, ale od spodu. Nie są widoczne w trakcie noszenia. Wszystkie bransolety oczywiście musiałam skrócić. Nie był to dla mnie jakiś wielki problem.

Wystawiłam 5-gwiazdkowy feedback, bo jestem zadowolona z tych zegarków. Teraz poluję na podobny jak ten z czarną tarczą, tylko na srebrnej bransolecie. Pewnie wkrótce zamówię :-)

Jak Wam się podobają te zegarki z Aliexpress? Kupilibyście takie, czy macie na oku coś innego? Dajcie znać :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

19 grudnia

Łotr jeden. Czy warto iść do kina na Star Wars: Rogue 1?

Łotr jeden. Czy warto iść do kina na Star Wars: Rogue 1?
Star Wars: Rogue 1. Recenzja.

To będzie bardzo krótka i konkretna recenzja. Generalnie, mogłaby być jednym zdaniem - ale na nie musicie poczekać do końca tekstu. Na razie rzucę innym zdaniem:

żujcu jesteśmy domem

Gdy tylko film się skończył, doszłam do wniosku, że czułam się jak w Niemczech. Tylu Arabów...

I Azjatów. Murzyn też był - także Łotr 1 był baaaardzo poprawny politycznie. Jak Siedmiu wspaniałych :-D

W ogóle, dużo inspiracji Bliskim Wschodem. W pewnym momencie filmu nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam w przestrzeń tekstem Co to za Al-Kaida....?


A teraz już poważnie.


Weszłam do kina, usiadłam w fotelu, skończyły się reklamy... i porwała mnie historia Jyn Erso. Zobaczyłam Rebelię od tej brzydszej, mniej odważnej strony i przekonałam się, że nic nie jest tak do końca czarne, ani białe. W tym filmie, jak w życiu, mamy do czynienia z odcieniami szarości i staraniem, aby się wybielić.


Fajnie było zobaczyć tę opowieść z perspektywy młodej dziewczyny, która miała pecha być córką słynnego naukowca i tylko przez to została wciągnięta w konflikt między Imperium, a Rebelią. Ostrzegam z góry, że fani Rebelii (np. ci, którzy oglądają Star Wars Rebels) mogą być nieco zniesmaczeni początkiem. Jeśli tak - poczekajcie. Nie wychodźcie od razu z kina :-)

Jak na Gwiezdne Wojny przystało, znowu pojawiają się zabawne roboty. Tym razem imperialny droid K-2SO, który rzuca świetnymi tekstami. W wyniku przeprogramowania stał się bardzo złośliwy i sarkastyczny - albo, jak wolicie, szczery do bólu. I know sarcasm, and what is your superpower?

W ogóle, dialogi to bardzo mocna strona tego filmu. Nieraz się uśmiechniecie :-)




Podobały mi się nawiązania do innych części Sagi oraz Rebeliantów. Pojawiają się znane postaci (w tym także księżniczka Leia, wygenerowana komputerowo). Ciężko tylko trochę usytuować w czasie ten film. Może Wam się uda ;-)

W filmie zwróciła moją uwagę postać Baze'a. Jest prawie bliźniaczo podobny do Whiplasha, przeciwnika Iron Mana. Sami zobaczcie:

Baze z Rogue 1

Whiplash z Iron Man 2

A teraz czas na to wyczekiwane przez Was zdanie: tak, warto! Zdecydowanie warto :-)

Łotr 1, mimo fatalnego tłumaczenia tytułu (serio, zostawiłabym wersję oryginalną), jest naprawdę dobrym filmem. Milion razy lepszym niż Przebudzenie mocy, które było wtórne. Rogue 1 oglądałam z przyjemnością. Historia jest porywająca i pokazana w taki sposób, że czułam emocje towarzyszące bohaterom. Myśli mi w ogóle nie odpływały.


Miłym dodatkiem była świetna muzyka. Soundtrack jest naprawdę piękny. Posłuchajcie, a najlepiej wybierzcie się do kina na Rogue 1 i to jak najszybciej! :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket


zdjęcia: spidersweb.pl, moviesroom.pl, stopklatka.pl

13 grudnia

Aliexpress. Moje opinie o zamówionych produktach #1

Aliexpress. Moje opinie o zamówionych produktach #1
Przyszła do mnie wczoraj jedna z oczekiwanych paczek z Aliexpress. Kilka drobiazgów. Dziś postanowiłam je sfotografować. Dzięki temu zobaczycie zdjęcia z aukcji vs real photo. Co zamówiłam i czy jestem zadowolona?

aliexpress zdjęcia z aukcji vs real photo


Wybrałam trzy rzeczy. Są bardzo tanie - wręcz cebula ;-) Coś dla fanów Star Wars, czyli otwieracz do piwa w kształcie Sokoła Millenium, naszyjnik ze znakiem zakonu Jedi oraz coś dla miłośników Harry'ego Pottera czyli naszyjnik Hermiony - zmieniacz czasu.




Tak na aukcji wyglądał otwieracz do piwa:

otwieracz do piwa sokół millenium zdjęcie z aukcji aliexpress

A tak prezentuje się w rzeczywistości:

otwieracz do piwa w kształcie sokoła millenium z aliexpress real photo

Jak widzicie, wszystko jest w porządku. Różni się nieco kolorem metalu - na zdjęciu na Aliexpress wyglądał na srebrny, podczas, gdy tak naprawdę jest czarny. Drobiazg - mojemu fanowi Gwiezdnych Wojen i tak się bardzo spodobał :-) Otwieracz kosztował 6,11 zł.


Naszyjnik Jedi na aukcji został przedstawiony tak:

naszyjnik Jedi z Aliexpress zdjęcie z aukcji

Faktycznie wygląda tak:

naszyjnik Jedi z Aliexpress real photo

Uważam, że nie różni się niczym. Wprawne oko już na zdjęciu aukcyjnym dostrzegłoby, że wykonanie nie jest superstaranne, ale... w rzeczywistości też nie jest to aż tak bardzo widoczne. Zresztą, trudno więcej wymagać od przedmiotu, który kosztował 5,11 zł. Jak na tę cenę, to jest aż za dobrze. Naszyjnik Jedi kupiłam tutaj.


Złoty naszyjnik Hermiony - to był główny powód, dla którego złożyłam zamówienie w tym sklepie. Nie chciałam jednak robić takiej całkowitej cebuli, stąd pozostałe drobiazgi. Na aukcji wyglądał tak:

naszyjnik Hermiony zmieniacz czasu

Real photo:

naszyjnik Hermiony zmieniacz czasu dla fanów Harry'ego Pottera

Zawiodły mnie jedynie dwie kwestie. Łańcuszek jest za krótki i ma kiepskie zapięcie (zobaczycie na zdjęciach niżej). To jednak do ogarnięcia - zawsze mogę wymienić na inny. Jakość wykonania części z klepsydrą też jest kiepska, co widać powyżej, ale znowu - czego oczekiwać od taniego produktu. Naszyjnik kosztował 8,29 zł, co wciąż nie jest jakąś ogromną sumą. Generalnie jest OK.

A tak wyglądają wszystkie zamówione gadżety:

biżuteria filmowa z aliexpress

Zamówienie pochodzi z jednego sklepu. Zostawiłam feedback 5 gwiazdek, mimo drobnych niedociągnięć w kwestii jakości. Największym minusem była jednak wysyłka za pomocą China Post Ordinary Small Packet Plus, którą nieopatrznie kliknęłam. Chodzi mi o brak trackingu. Z drugiej strony - ze wszystkich zamówionych w tym samym czasie i tak przyszła najszybciej, bo po niespełna miesiącu (zamówiłam 13 listopada, dotarła 12 grudnia).

Sprzedawca zapytany o niezmieniające się statusy (o, ja nieogarnięta) odpowiedział bardzo szybko i uprzejmie. Majfrendzi mogliby nas uczyć obsługi klienta. Są w tym naprawdę dobrzy :-)

A Wy zamawialiście już coś z Aliexpress, drobnego lub większego, czy dopiero zamierzacie? Dajcie znać.

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger