19 grudnia

Łotr jeden. Czy warto iść do kina na Star Wars: Rogue 1?

Star Wars: Rogue 1. Recenzja.

To będzie bardzo krótka i konkretna recenzja. Generalnie, mogłaby być jednym zdaniem - ale na nie musicie poczekać do końca tekstu. Na razie rzucę innym zdaniem:

żujcu jesteśmy domem

Gdy tylko film się skończył, doszłam do wniosku, że czułam się jak w Niemczech. Tylu Arabów...

I Azjatów. Murzyn też był - także Łotr 1 był baaaardzo poprawny politycznie. Jak Siedmiu wspaniałych :-D

W ogóle, dużo inspiracji Bliskim Wschodem. W pewnym momencie filmu nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam w przestrzeń tekstem Co to za Al-Kaida....?


A teraz już poważnie.


Weszłam do kina, usiadłam w fotelu, skończyły się reklamy... i porwała mnie historia Jyn Erso. Zobaczyłam Rebelię od tej brzydszej, mniej odważnej strony i przekonałam się, że nic nie jest tak do końca czarne, ani białe. W tym filmie, jak w życiu, mamy do czynienia z odcieniami szarości i staraniem, aby się wybielić.


Fajnie było zobaczyć tę opowieść z perspektywy młodej dziewczyny, która miała pecha być córką słynnego naukowca i tylko przez to została wciągnięta w konflikt między Imperium, a Rebelią. Ostrzegam z góry, że fani Rebelii (np. ci, którzy oglądają Star Wars Rebels) mogą być nieco zniesmaczeni początkiem. Jeśli tak - poczekajcie. Nie wychodźcie od razu z kina :-)

Jak na Gwiezdne Wojny przystało, znowu pojawiają się zabawne roboty. Tym razem imperialny droid K-2SO, który rzuca świetnymi tekstami. W wyniku przeprogramowania stał się bardzo złośliwy i sarkastyczny - albo, jak wolicie, szczery do bólu. I know sarcasm, and what is your superpower?

W ogóle, dialogi to bardzo mocna strona tego filmu. Nieraz się uśmiechniecie :-)




Podobały mi się nawiązania do innych części Sagi oraz Rebeliantów. Pojawiają się znane postaci (w tym także księżniczka Leia, wygenerowana komputerowo). Ciężko tylko trochę usytuować w czasie ten film. Może Wam się uda ;-)

W filmie zwróciła moją uwagę postać Baze'a. Jest prawie bliźniaczo podobny do Whiplasha, przeciwnika Iron Mana. Sami zobaczcie:

Baze z Rogue 1

Whiplash z Iron Man 2

A teraz czas na to wyczekiwane przez Was zdanie: tak, warto! Zdecydowanie warto :-)

Łotr 1, mimo fatalnego tłumaczenia tytułu (serio, zostawiłabym wersję oryginalną), jest naprawdę dobrym filmem. Milion razy lepszym niż Przebudzenie mocy, które było wtórne. Rogue 1 oglądałam z przyjemnością. Historia jest porywająca i pokazana w taki sposób, że czułam emocje towarzyszące bohaterom. Myśli mi w ogóle nie odpływały.


Miłym dodatkiem była świetna muzyka. Soundtrack jest naprawdę piękny. Posłuchajcie, a najlepiej wybierzcie się do kina na Rogue 1 i to jak najszybciej! :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket


zdjęcia: spidersweb.pl, moviesroom.pl, stopklatka.pl
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger