06 października

Nauka nie poszła w las... ale polska wycieczka już tak. Bułgarska biesiada

Bułgarska biesiada - brzmi dobrze, czy nie bardzo? A jeśli dodam jeszcze, że w samym środku lasu? Czy coś takiego może wygrać z nieprzerwanym plażowaniem? Czy warto wybrać się na wycieczkę zakończoną wielką imprezą dla turystów? Przeczytaj.

wycieczka lokalna z Itaką - restauracja na przylądku Kaliakra

Na fotografii tytułowej znajduje się restauracja na przylądku Kaliakra, ale to dlatego, że nie mam żadnego ładnego zdjęcia z lasu ;-)

Zobacz część pierwszą tej historii:

Zakręcone odkręcanie i bułgarskie alkohole. Wycieczka lokalna z Itaką


Zobacz także:

Kawarna - restauracja Piknik Bivaka

Wyobraź sobie, że w Polsce ktoś buduje restaurację w środku lasu. Wszyscy wokół pukają się w czoło. Kto to widział, restauracja w lesie? W lesie to dziki i sarny, a nie... No debil, po prostu debil. Widzisz to? No właśnie. A tymczasem w Bułgarii ktoś wpadł na równie głupi pomysł... i zaczął organizować duże imprezy dla turystów i wesela.



Mam wrażenie, że Bułgarzy nie boją się myśleć nieszablonowo i dzięki temu tak rozbudowali sobie turystyczne miejscowości. To szczególnie fajne, zważywszy na to, że nie żyje się im lekko. Najniższa pensja odpowiada naszym 1020 zł, natomiast takie przyzwoite średnie wynagrodzenie to tyle, co u nas najniższe - w przedziale 1500-2000 zł. Bezrobocie sięga natomiast do 20%,  a to naprawdę dużo. Bułgaria przeżyła podobną przemianę ustrojową jak i  Polska - nagle z komunizmu i własności państwowej musiała przestawić się na kapitalizm i własność prywatną, a potem weszła jeszcze do Unii Europejskiej. Efekty są bardzo podobne jak w Polsce...

Wróćmy jednak do tej pomysłowej restauracji. Zostaliśmy przywitani chlebem, solą i kieliszkiem rakiji. Następnie zasiedliśmy przy dużych, wieloosobowych stołach. Wokół nas siedzieli uczestnicy innych wycieczek: drugiej polskiej z Itaki, a także rosyjskiej i...  irańskiej. O tej ostatniej jeszcze dziś przeczytasz ;-)

Na stołach znajdowały się już lokalne przysmaki: sałatka szopska oraz banica. Jedno i drugie przepyszne. Do picia mieliśmy wodę w dzbankach, colę, cholernie słodką lemoniadę, a także... czerwone i białe wino oraz rakiję, które nalewaliśmy sobie do dzbanków z beczek. Bez ograniczeń!

bułgarska biesiada na wycieczce, restauracja Piknik Bivaka, beczki z alkoholem

Sałatka szopska: ser szopski (sirene, taka bułgarska feta), pomidor i ogórek. Siła tkwi w prostocie.

bułgarska biesiada na wycieczce, restauracja Piknik Bivaka, sałatka szopska

Zawijaniec z bułgarskim serem, czyli banica.

bułgarska biesiada na wycieczce, restauracja Piknik Bivaka, banica

Danie główne czyli kurczak. Góra jedzenia, jak dla ciężko pracującego chłopa.

bułgarska biesiada na wycieczce, restauracja Piknik Bivaka, danie główne

W międzyczasie rozpoczął się występ zespołu, który zaprezentował nam lokalne tańce w wykonaniu pań i panów.

Potem na stołach wylądowało danie główne: połowa tuszki pieczonego kurczaka z pieczonymi ziemniakami. Niby całkiem normalna potrawa, ale dobrze doprawiona i bardzo sycąca.

Występy trwały podczas posiłku i co jakiś czas zapraszano uczestników, aby również nauczyli się lokalnych tańców.

Tutaj chciałam wrzucić zdjęcie, ale tańce były dynamiczne, a zdjęcia - rozmazane.

Wśród stołów krążyła też dwójka fotografów, dziewczyna i facet. Pan wyglądał jak Janosik. Miał długie włosy, paradował w skórzanej, góralskiej kamizelce i z gołą klatą. Wyglądał na lokalnego bułgarskiego amanta, a zważywszy na to, że wiele Bułgarek miało identyczny, wieeeeelki nos jak on, podejrzewałam, że naprawdę był amantem i płacił alimenty połowie kraju ;-)

Gotowe zdjęcia nasi fotografowie wywiesili na tablicy. Można było kupić te, na których się było, za jakieś 5 czy 10 lewów. Skusiłam się, bo to fajna pamiątka do ramki.

Później zaczęła się dyskoteka dla turystów. Parkiet momentalnie się zapełnił... tak, także tymi dziadkami, z którymi jechaliśmy na wycieczkę. Zszokowało mnie to, z jaką energią wywijali. I tylko DJ puszczał jakieś przedziwne miksy, w których słychać było rosyjskie przeboje, Arasha (to pewnie dla Irańczyków) i... Zenka Martyniuka czy też Weekend. Impreza rozkręciła się bardzo szybko i nie wiem, czy przez ograniczony czas (mieliśmy wyjeżdżać o 23, więc na dyskotekę zostały niespełna 2 godziny), czy przez nieograniczoną ilość alkoholu.

W pewnym momencie tańce zostały przerwane. Przyszła kolej na pokaz chodzenia po rozżarzonych (tak, w tym miejscu zrobiłam właśnie pierwszy błąd ortograficzny od lat) węglach.

Pierwotnie to chyba miał być taniec. Ostatecznie pani przebiegła kilka razy po węglach, nieco poirytowana przez polaczków, którzy, mimo zwracania uwagi, żeby nie włączać flesza, uparcie cykali zdjęcia z lampą. Pokaz się skończył, na stołach wylądowały owoce na deser i można było dalej tańczyć. Na parkiecie, nie na węglach.

Ciekawą grupą byli Irańczycy. Ewidentnie muzułmanie, bo kobiety siedziały tam w luźnych strojach i z chustami na głowach. Zajęci panowie dotrzymywali towarzystwa żonom. Ci wolni bardzo szybko wyskoczyli na parkiet... i zaczęli napastować wolne panie. Zresztą, te "niewolne" też.

A gdy się ściemniło... irańskie żony zrzuciły chusty i też zaczęły tańczyć.  Z mężami, jak coś ;-) Podobno muzułmanie uważają, że po zmroku Allah nie widzi, więc robią wtedy to, co normalnie jest im zakazane - tańczą, piją alkohol... Najwyraźniej to prawda, a nie legenda.

Tymczasem impreza trwała - ale nie dla Itaki. Nam kazali się zbierać. Wesoły autobus został zapakowany i wrócił do hotelu, choć wszyscy chcieli jeszcze się bawić. Nic dziwnego, impreza rozkręciła się nader szybko i była naprawdę fajna. Pewnie jednak nie chcieli wieźć "trupów", dlatego zarezerwowano na zabawę tak mało czasu ;-)

Powiedziałabym nawet, że za mało. Ale może dlatego bardziej doceniam? Ogólnie fajnie wyszło. Myślę, że przy zwiedzaniu Nessebaru tak dobrze bym się nie bawiła. Jeśli mnie zapytasz, czy było warto - wielkie, zdecydowane "TAK!"

A teraz ja zapytam: wybrałbyś się też na taką wycieczkę czy wolisz tylko zwiedzać? A może jednak na własną rękę?

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger