18 grudnia

Tydzień kurierów. 11-17 grudnia

Tym razem nie poszło już tak, jak bym chciała i przegląd piszę dopiero teraz, w poniedziałek o prawie 19. Cóż, nie zawsze da się wszystko zrobić tak, jakby się chciało :-)

świąteczne zdjęcie

Mam wrażenie, że w tym tygodniu prawie w ogóle nie byłam w pracy. Prawda jest taka, że byłam w poniedziałek na chwilę, w czwartek przez jakieś 2 godziny i dopiero w cały piątek. Wtorek i środę przepracowałam z domu, co z założenia jest zazwyczaj mniej męczące niż wyprawy do biura. Tym razem jednak też mocno dało mi się we znaki.



Przegląd tygodnia

Było naprawdę męcząco. Przez te kilka dni dotarło do mnie, co się ostatnio stało i kompletnie nie potrafiłam się pozbierać. A musiałam...

W poniedziałek przyjmowałam pierwsze kontrole ze spółdzielni. Zaskakująco szybko, choć na początku mieli wywalone ("Pani sobie zorganizuje we własnym zakresie, kominiarza i gazownika..."). Myślicie, że znaleźli przyczynę? A gdzieżby tam. Wentylacja działa, piecyk działa... No może trochę zakurzony jest, trzeba by przeczyścić...

W tym momencie zirytowałam się na gazownika. To ten sam facet, który był w maju na kontroli. Wtedy popatrzył tu i tam, wypisał protokół i odjechał w stronę zachodzącego słońca. Jakoś nie raczył ściągnąć obudowy i zasugerować czyszczenia. Z jego słów teraz wynikało, że ten kurz może sprawiać, że czujniki nie zadziałają i w razie cofnięcia się spalin piecyk wciąż będzie działać, zamiast się wyłączyć. Hm, no to kto tu zawinił?

Na drugi dzień w mieszkaniu pojawił się serwisant, który zajął się czyszczeniem tego piecyka i stwierdził, że piecyk jest w pełni sprawny, a zakurzenie raczej nie miało na nic wpływu. Wydał atesty, zapowiedział, że wkrótce piecyk może zacząć cieknąć i że wtedy trzeba będzie pomyśleć o wymianie. I nie, to nie zagraża.

W środę nagle spółdzielnia się obudziła i postanowili zrobić na drugi dzień jeszcze jedną kontrolę, kominiarz i gazownik naraz. I znowu trzeba było specjalnie przyjechać, żeby ich przyjąć - to dlatego w pracy byłam tylko przez dwie godziny. Przez resztę dnia pracowałam z domu. Udało mi się też wreszcie po tym wszystkim posprzątać (nawet sobie nie wyobrażacie, jak mi te delegacje nabrudziły) i ustroić mieszkanie na Święta.

I nie, nie mam choinki. Znowu :-) Ale bardzo mnie kusi taka biała, drewniana z Biedronki (ta z gwiazdkami). Piękna, prawda?



W piątek nawet mimo drobnego starcia z naszym specjalistą do spraw wszelakich miałam świetny humor. Pewnie dlatego, że był to dzień kurierów. Właściwie to był tydzień kurierów.

W poniedziałek odebrałam swoją nagrodę z Radia Zet.


Tak, to Xbox One X. Nagroda, która sprawiła mi ogromną radość :-)

W środę, gdy nie było mnie w pracy, dotarł mój wygrany koc-flądra koc-syrena. Jest wspaniały i idealnie pasuje do mojego mieszkania :-)

Dotarły do mnie jeszcze dwie wygrane - w tym karton piwa, o którym wspominałam w poprzednim przeglądzie. Już jest rozbrojony - miałam się z kim dzielić ;-)

W tym tygodniu na razie się nie zanosi na kolejne wizyty kurierów, a szkoda. Fajnie tak sobie wygrać coś i to odebrać, zwłaszcza,  że te nagrody są pięknie pakowane. Dla takiej estetki jak ja to też bardzo ważne :-)

W piątek oglądałam Ostatniego Jedi i spędziłam bardzo miły wieczór. Ten piątek był dokładnie taki, jaki miał być - odbiliśmy sobie za to, co ostatnio się działo. A Ostatni Jedi? Cóż, były momenty, które mnie zachwycały i takie, które totalnie mnie zawodziły. Ale warto go zobaczyć.

Sobotę spędziłam zaś, grając w 5 sekund. Znacie tę grę? Jeśli nie, to macie 5 sekund, by sprawdzić!

Najnowsze wpisy

W tym tygodniu na blogu:

Nie ogarniam


3 książki, które niezmiennie polecam


Odkurzamy:

3 utwory, które kojarzą mi się świątecznie, a nie powinny

czyli wpis z muzyką, która co roku w okresie Świąt sprawia mi ogromną radość. Mam z nią bardzo miłe skojarzenia :-)


Przegląd internetów

Pewna kobieta burzy się, że Śpiąca Królewna jest bajką nieodpowiednią dla dzieci. Cóż, idąc tym tropem, Pinokio też i to tym bardziej (if you know what I mean...). Niby rozumiem argumentację, ale które dziecko wie o tym, skąd się wzięła cała historia?

Tutaj znajdziecie konkurs, który wyjątkowo mnie zaciekawił. Ustka jest pięknym miastem i chętnie bym tam wróciła, zwłaszcza do tak luksusowego miejsca :-)

I tak, zostałam konkursomaniaczką. Nie ma w sumie dnia, kiedy nie wyklikam czegoś - chyba, że w weekend. I wiecie co? Daje mi to dużo radości :-) Polecam, jeśli teraz, przy jesieni (a już prawie zimie) macie wrażenie, że brakuje Wam powodów do radości. Jeśli tak, to zacznijcie walczyć o nagrody w kolejnych konkursach - to nadaje życiu jakiś cel. A ile radości jest, gdy dostajecie maila lub telefon, że wygraliście!

A co u Was słychać w tym tygodniu? Czekacie już na Święta, czy jesteście tak zajęci przygotowaniami, że chcecie mieć to już za sobą?

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger