13 grudnia

Nie ogarniam. 4-10 grudnia

Tym razem nie bardzo wiem, od czego zacząć ten przegląd tygodnia. Być może najlepiej będzie od początku...

To był bardzo dziwny tydzień. Niby leniwy, ale ogólnie działo się dużo i to takich rzeczy, że aż nie wiedziałam, jak o nich napisać. Dlatego przegląd pojawia się dopiero dziś. Być może brzmi to trochę ponuro i mało motywacyjnie, ale to nie tak. Myślę, że kiedy doczytacie do końca, to zrozumiecie :-)

przegląd tygodnia w grudniu

Przegląd tygodnia

Było sporo lenistwa. Wiecie, jak się zasuwa przez kilka tygodni włącznie z weekendami jak mały robocik, w pewnym momencie ten "haj" opada i trzeba się na chwilę wyłączyć, zresetować i zebrać siły na nowo. To już chyba do końca tygodnia mi się nie udało i jechałam na oparach.

W poniedziałek standardowo - praca, basen, a po basenie miły mail, informujący o kolejnej wygranej. Tym razem zgarnęłam dwa kartony Heinekena - dla mnie i dla wybranej przeze mnie osoby. Bardzo miła wiadomość po wyjściu z basenu :-) Jeśli chcecie zgarnąć swój zestaw, zajrzyjcie tutaj. Powodzenia :-)

W czwartek dowiedziałam się również o kolejnej wygranej, która wyjątkowo mnie ucieszyła - tym razem był to koc-syrena. Sama pewnie bym go nie kupiła, ale mocno mnie ciekawił, zwłaszcza że zazwyczaj lubię się w koc owijać, jak naleśnik (co bardzo bawi moją drugą połowę). Zobaczymy, jak się sprawdzi. Ten konkurs również jest dalej aktualny i do wygrania pozostaje jeszcze wiele atrakcyjnych nagród, więc zaglądajcie na instagramowe konto Ofeminin.pl i próbujcie swoich sił. Powodzenia! :-)

Mogę Wam też polecić ten konkurs - fajny, kreatywny, przyjemny temat i wartościowe nagrody :-)


W piątek najpierw było całkiem OK, ot, dzień jak co dzień. Potem jakoś dopadło mnie zmęczenie. W zestawie z hałasem wokół (uroki openspace) oraz bez przerwy migającym Skype'em okazało się nie do przejścia. Pod koniec dniówki miałam serdecznie dosyć. Marzyłam już tylko o tym, żeby wyjść i jechać prosto na basen.

No i pojechałam. I niestety, ale się nie dostałam, bo akurat były prowadzone jakieś zajęcia dla dzieci, przez co strefa, w której pływam (tak, ten basen jest jedną niecką, podzieloną na strefy, głębszą - tory do pływania, oraz tzw. strefę rozrywki, gdzie jest nieco płyciej) jest niedostępna. Póki co, brakuje mi odwagi, żeby pływać na torach (choć wcale nie są bardzo głębokie dla mnie), na dodatek byłam już i tak zdemotywowana dniem w pracy, więc zrezygnowałam. Cały dzień w sumie ustawiłam pod ten basen o 15 i nic z tego, bo zapomniałam, żeby sprawdzić grafik.

Inna rzecz, że powinni sobie jednak najpierw rozbudować pływalnię o dodatkowy brodzik dla dzieci, w którym mogliby prowadzić takie zajęcia. Mam nadzieję, że kiedyś to zrobią...

W złym humorze wróciłam do domu. Poprawił mi go dopiero mój mężczyzna oraz wizyta w kinie. Oglądaliśmy "Najlepszego".

W międzyczasie jeszcze na chwilę popsułam sobie humor, sprawdzając wyniki kolejnego konkursu na hasło. Wysłałam jakieś 111 (!) propozycji, świetnych i takich bardziej przewidywalnych, z przekonaniem, że na pewno jakaś wygra. No i się wkurzyłam, że wygrały jakieś suchary ;-) Szkoda, bo fajne nagrody, szkoda wysiłku, no ale trudno. Może byłam w tym zbyt arogancka i zbyt mocno nastawiona na sukces. Choć zazwyczaj to się sprawdza ;-)

Spędziliśmy jeszcze sporo czasu w galerii, na zakupach i oglądaniu książek. Po powrocie chcieliśmy sobie odpocząć przy muzyce i kolejnym odcinku Egzorcysty. Miał być kolejny, spokojny wieczór, z dobrą domową kolacją, po którym pójdziemy spać i wypoczniemy. Nie spodziewałabym się, że zakończy się w taki sposób...

W mieszkaniu zaczął nam się wydzielać tlenek węgla, najprawdopodobniej z piecyka gazowego w łazience. Nie zauważyłabym tego, gdyby nie mój mężczyzna, który zwrócił uwagę na dziwny zapach podczas korzystania z ciepłej wody. Zbagatelizowałam to na początku, bo zapach zdarzał się już wcześniej.

Tak, to było głupie.

Skalę problemu zrozumiałam, gdy oboje źle się poczuliśmy. Od razu otworzyłam okno i drzwi do łazienki (to był błąd). Miałam przewietrzyć mieszkanie, ale niestety - najwyraźniej czad dotarł także do pokoju, w którym siedzieliśmy. Złe samopoczucie wcale nam nie mijało, a po sprawdzeniu w internecie już byłam prawie pewna, co jest jego przyczyną. Zadzwoniłam na pogotowie, podałam objawy i pytam, czy to może być zatrucie czadem - rejestratorka potwierdziła, szybko pobrała dane i wysłała do nas karetkę oraz jednostkę straży pożarnej.

Po sprawdzeniu mieszkania czujnikiem okazało się, że stężenie tlenku węgla w mieszkaniu mamy bardzo wysokie. I nie tylko u nas - wykryto je również u tych, którzy mieszkają pod nami lub nad nami. Być może poszło od nas z piecyka, być może zawiniła słaba wentylacja, a być może czad wydzielał się u sąsiadów i dotarł do pozostałych mieszkań. Tego jeszcze nie wiadomo.

W efekcie spędziliśmy noc na SOR-ze, pod tlenem i kroplówkami. Wiecie, nie było tak źle, kontaktowaliśmy i w ogóle, ale to głównie dzięki temu, że dość wcześnie wezwaliśmy to pogotowie.

Noc na SOR-ze jest strasznym doświadczeniem, ale przetrwaliśmy ją jakoś, bez snu (ja niemalże bez snu, bo udało mi się jakieś 1,5 godz. z przerwami przespać). I ma wyjątkowo mało wspólnego z tym, co widzimy w "Szpitalu" w TVN ;-) Żadnych emocji, zdrad, intryg, rodzinnych perypetii, ani seksów w toalecie. Tylko bardzo fajna ekipa ratowników. Nie mam pojęcia, w jaki sposób oni byli w stanie mieć tak dobre humory i takie fajne podejście do pacjentów.

Nie bardzo wiem, co jeszcze mogę na ten temat napisać. Cieszę się po prostu, że wszystko dobrze się skończyło, wierzę, że z tej sytuacji wynikną już tylko same dobre rzeczy i czekam na zamówiony czujnik tlenku węgla. I Wam też polecam coś takiego mieć w domu - można sobie oszczędzić sporo nerwów, złego samopoczucia i wielu innych atrakcji (hashtag #spółdzielnia, ale o tym może w kolejnym przeglądzie).

Najnowsze wpisy

Cała ta sytuacja wytrąciła mnie trochę z równowagi, dlatego mam nadzieję, że rozumiecie chwilową ciszę na blogu :-)

W tym tygodniu:

Dobry tydzień i grudzień [LINK PARTY]

Linkowe party wciąż jest aktywne - możecie dodawać swoje linki :-)

4 filmy, które warto obejrzeć w grudniu


A co u Was? Mam nadzieję, że Wasz tydzień był spokojniejszy, a jeśli jednak pełen wrażeń, to tylko tych dobrych :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger