23 maja

Komu robię na złość, biegając i co wyniosłam z Festiwalu SEO. Przegląd tygodnia 15-21 maja

Wiecie, że można "zniknąć" niemal cały tydzień?

Wystarczy pójść na L4 do czwartku. I nagle się okazuje, że przez cały tydzień nie zrobiliście nic, oprócz obejrzenia serii TVN-owskich paradokumentów, napisania jednego posta na bloga i ugotowania kilku prostych obiadów.

biegam na złość ZUS-owi

Wciąż mnie trochę drapie w gardle i mam katar. I mam już chyba winowajcę - pyłki. Ponoć w tym roku sosna pyli tak zawzięcie, że przeszkadza nawet tym szczęściarzom, którzy nigdy nie mieli żadnej alergii. Potwierdzenie mam w pracy. No i ja też należę do tych, którzy zawsze czuli się świetnie i uwielbiali wiosnę, a teraz ciągle brakuje im energii. Póki co, nie potrafię wstać rano z łóżka i się ogarnąć. Niby jestem już zdrowa, a wciąż mam wrażenie, że jestem przeziębiona. Wiem jednak, że już wkrótce znowu będę odporna. Na razie łykam tabsy na alergię i jest trochę lepiej.




Na szczęście, pod koniec tygodnia ogarnęłam się już na tyle, że wyszłam z domu, a nawet - poszłam pobiegać. Na złość ZUS-owi, tak, jak Bookworm. I będę dalej biegać, i ćwiczyć, i poświęcać swój czas na aktywności. Poza tym, wmówiłam sobie, że w ten sposób najlepiej odpoczywam - i jest w tym sporo racji. Ania na swoim Instagramie zwróciła uwagę, że odpoczynek powinien być odwrotnością naszej pracy.

Cóż, ja jestem copywriterem - to oznacza, że codziennie przez 8 godzin płaszczę tyłek przed komputerem, wpatrując się w ekran. Ruchu mam tyle, co po kawę i do toalety, ewentualnie czasem jakiś mały spacerek w przerwie lub latanie po biurach i schodach. Nie ma rady - po pracy trzeba się poruszać. Próbuję sobie również wmówić, że to właśnie dlatego ostatnio byłam ciągle zmęczona - bo nie odpoczywałam aktywnie. Póki co - na tyle sobie wierzę, że jestem minimalnie bardziej wypoczęta. Na tyle, że siedzę i piszę tego posta, zamiast położyć się w łóżku. Czyli że działa.

Muszę tylko dodać, że trudno się biega w żulerskiej okolicy. Niektórzy stali bywalcy monopolki śmierdzą tak, że nawet koledzy po fachu przy nich wstrzymują oddech. A co ma powiedzieć biegacz? Czasem nawet najgorsza zadyszka nie skłoni mnie do zaczerpnięcia powietrza. I tak, wpadłam już na ten pomysł, co Wy. Inni biegacze kupują maski ze względu na smog, a ja kupię ze względu na żuli. Moje życie takie oryginalne, wow ;-)

W nagrodę za bieganie, mimo przeszkód, przyniosłam sobie bez. A co!

Śmieszne, że ja go do tej pory nie dostrzegałam. Rośnie mi prosto w drzwi klatki, wychodzę codziennie wprost na ten bez, mijam go w drodze powrotnej i jakoś go nie zauważałam. Nie wiem jak. Czuć? Też nie czułam, dopóki nie przyniosłam do mieszkania.

Aktywny czwartek przygotował mnie dobrze na intensywny piątek w pracy. Dzień miał zacząć się później, od 10 i trwać też do około 10, ale już wieczorem. I tak też było. Dzięki temu, że poszłam na późniejszą godzinę, miałam czas, żeby pospać nieco dłużej i poćwiczyć przed pracą. Potem poszłam gasić pożary - bo po 4 dniach wolnego to już na nic innego czasu nie starcza. A, i jeszcze ogarniać maila, a w międzyczasie skrobnąć jakieś 2k znaków ze spacjami na zadany temat. I nagle przyszła godzina 14, ustawiłam sobie autoresponder na maila, że wyjeżdżam służbowo i wyruszyliśmy do Katowic na Festiwal SEO.

Sama jestem zdziwiona, że się ostatecznie zdecydowałam, bo jestem introwertyczką/ambiwertyczką-domatorką, która woli spędzić czas z bliskimi w domu, zamiast się gdzieś włóczyć. Jak zwykle, okazało się jednak, że jeśli gdzieś się nie chce jechać/iść, to znaczy, że się powinno. Co prawda, merytorycznie było... hmmmm.... napiszę Wam więcej w osobnym poście, ale... Może inaczej: merytorycznie było tak, że towarzysko mieliśmy duży fun. Przez całą drogę powrotną cisnęliśmy z konferencji, i z siebie samych w kontekście konferencji.

A co wyniosłam z Festiwalu SEO? Kubek, dwa długopisy i notes.

A tak poważnie, wyciągnęłam  parę rzeczy, które przydadzą mi się choćby w działalności moich sklepów. Gratisowe itemy to były już tak całkiem przy okazji i legalnie ;-)

Wróciłam do domu po 22. Tutaj warta wspomnienia jest wyłącznie moja piątkowa kolacja - kanapka z pasztetową, popita białą Kadarką. Wykwintne połączenie, wiem :-D Na swoje usprawiedliwienie mam fakt, że Niewyparzona Pudernica je kartofle ze śmietaną i jeszcze to pokazuje ludziom na Instastory. Można? Pewnie, że można. Ośmiorniczki to nie wszystko.

W sobotę pojechaliśmy na karaoke z okazji Juwenaliów. Bardzo chciałam wystąpić, niestety... studenci nie raczyli poinformować, że na karaoke obowiązują zapisy, nie raczyli udostępnić takiej informacji na swojej stronie na temat juwenaliów (już pominę kwestię, że ją zaktualizowali w ostatniej chwili), a ja nie pomyślałam, żeby szukać info na stronach sponsora.

Studenci! Czemu Wy tacy nieogarnięci?

Tak oto przepadła mi fajna okazja, ale na osłodę było pyszne spaghetti i lody w moim ulubionym miejscu.

Zezłościłam się też, widząc straż miejską. Strażnicy chamsko wykorzystali okazję i zamiast pilnować, żeby nikt się nie bił, nie rzucał butelkami, woleli łapać rowerzystów, którzy jeździli po deptaku (zamiast po ścieżce rowerowej w krzakach, o której chyba nawet nie każdy wie). I tak oto świat stał się lepszy, bo policjanci specjalnej troski (tak od tej pory mówię na straż miejską) złapali paru kolesi na rowerach... Wow.

Ja w sumie chyba też ryzykowałam, bo uparłam się, że chcę zerwać trochę "tych ładnych kwiatków, które rosną na drzewach przy ścieżce". I zerwałam. A potem się dowiedziałam, że te drzewa z ładnymi kwiatkami to głóg dwuszyjkowy, Paul's Scarlett. No zobaczcie sami, jaki piękny. Warto było zaryzykować. Do dziś stoi w wazonie i cieszy oko.

W niedzielę było totalne lenistwo. Takie, że aż mnie zmęczyło. Serio, jest taki rodzaj lenistwa, po którym czuję się bardziej zmęczona niż po pracy. I teraz sobie myślę, że trzeba było wyciągnąć laptopa, i napisać coś, zamiast zamulać. Tak, mogłam też poćwiczyć, ale mam założenie, że ćwiczę tylko od poniedziałku do piątku. Żeby mi się za szybko nie znudziło. Póki co, chyba działa, bo ćwiczyłam już wczoraj, i ćwiczyłam dzisiaj, i dalej uważam, że to lubię i mnie to relaksuje. Oby tak dalej ;-)

Mam dla Was mega zarąbiste linki:

Jak zmniejszyć współczynnik odrzuceń na blogu?

Jakie znane osoby miały problem z prokrastynacją i jak sobie z nią poradzić?

Na blogu pojawił się tylko jeden post:

Długi weekend i jeszcze dłuższy tydzień


To dobra okazja, by odświeżyć nieco starszą notkę:

8 lekcji z życia


A co tam u Was było słychać? Czujecie wiosnę w powietrzu, czy tylko pyłki? :-D

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger