27 maja

Kiedyś byłam copywriterem... Krótka relacja z Festiwalu SEO 2017

Kiedyś byłam copywriterem, ale już nim nie jestem. Teraz pewnie myślicie, że było tyle mięcha, że nagle stałam się superspecjalistą od seło, juixa, kontentu i innych takich mądrych słów? Ech... Nic z tego. Na Festiwalu SEO zostałam podstępnie zdegradowana do roli Tak Zwanego Copywritera. Tak ujęła to jedna z prelegentek - że coś tam może napisać tak zwany copywriter. Ajaj. Boli bardziej niż zbyt niska premia. Nie mogę się pozbierać, ale wiem, że czas stanąć twarzą w twarz z prawdą o sobie. Kiedyś się z tym pogodzę...

relacja z konferencji

Tak poważnie jednak... Nie no, trudno mi zachować powagę, bo Tak Zwany Copywriter zaorał i Gremlin koniecznie chce pociągnąć temat, ale spróbuję. Na tegorocznym Festiwalu wystąpiło wielu znanych w branży specjalistów (no, może oprócz jednego... ale o nim później). Usłyszałam zarówno o tym, jak ogarnąć SEO dla sklepu, jak też i studia konkretnych przypadków - np. tego, w jaki sposób realizowano "Projekt Denko" z blogerkami kosmetycznymi :-)




Bardzo spodobała mi się pierwsza prezentacja, na której Marcin Duraj z Antygenu podał 10 zasad SEO dla sklepu internetowego. Moim zdaniem, spokojnie można je zastosować również w przypadku innych stron. Sama mam sklepy z koszulkami (dla kobiet i dla geeków-informatyków), więc temat zdecydowanie dla mnie. Całą prezentację możecie przejrzeć u Marcina na blogu.

Najważniejsza rada? Powielone strony są jak dwie kobiety w tej samej sukience. Pobiją się, znienawidzą i żadna z nich nie odniesie zwycięstwa. Mega trafne porównanie, szczególnie dla mnie i koleżanki - bo jakoś tak wyszło, że ubrałyśmy się niemal identycznie. Ale nie pobiłyśmy się i nie znienawidziłyśmy ;-)

Google jednak jest znacznie mniej tolerancyjne dla powielonych treści, a w sklepach internetowych bardzo łatwo o duplikaty. Wystarczy, że masz jeden i ten sam produkt z tym samym opisem (muszę to u siebie poprawić). Również strony filtrów i wynikowe potrafią być odczytane jako osobny content - tutaj sytuację ratuje rel=canonical, którego do tej pory zwyczajnie nie rozumiałam. Po konferencji wreszcie rozumiem - niekoniecznie dlatego, że ktoś to wyjaśnił (choć wyjaśnił). Po prostu mowa o tym była w różnych kontekstach i jakoś to mi pomogło.

Od Katarzyny Baranowskiej z Fox Strategy dowiedziałam się, że warto robić recykling nieaktualnych treści - odświeżać je i aktualizować. Czy ja aktualizuję posty na blogu? Hmmmm.... tak nie do końca. Niestety, nie zdążyłam wiele wynieść z tej prezentacji, bo została przeprowadzona w tempie sprintera. Nie dla notujących...

Usłyszałam także, że dobrze, jeśli opisy produktów do sklepu pisze ktoś, kto te produkty zna - czyli właściciel. To akurat bardzo dyskusyjna kwestia - w moim przypadku sprawdzi się doskonale, bo jestem jednocześnie właścicielem sklepu oraz copywriterem Tak Zwanym Copywriterem. Jednak, jeśli ktoś ma tysiące produktów/wersji produktów, to też ma sam pisać? Bez sensu. Pominę już kwestię Januszy, którzy opiszą wszystko w tak innowacyjny sposób, że zamiast na pierwszej stronie wyszukiwarki, wylądują na Słaba Reklama Blog.

Michał Herok z SEOgroup wyjaśnił, że w prowadzeniu agencji SEO grającej w ekstraklasie najważniejszą umiejętnością jest gaszenie pożarów. I że firma jest tak silna, jak jej najsłabsze ogniwo. Tutaj padło odniesienie do najmłodszych stażem, ale ja to "najsłabsze ogniwo" rozumiem całkowicie inaczej. A Wy jak? Powiedzcie, a też Wam powiem ;-)

Milena Majchrzak z SEMSTORM mówiła o tym, jak firmy działają w Google, na Facebooku i na YouTube, i jakie taktyki się w poszczególnych miejscach (i branżach) najlepiej sprawdzają. Dowiedziałam się między innymi, dlaczego kanał Ikea na YouTube jest znacznie gorzej widoczny niż kanał Mango. Dlaczego? Dlatego, że Mango dodaje do filmu opisy i że w tytule zawiera nazwę produktu, co na YouTube sprawdza się lepiej niż tytuły w konwencji storytellingu.

Kamila Krówczyńska z SalesTube opowiedziała, jak zorganizowano akcję "Projekt Denko". Jakie było zainteresowanie blogerek, jakie wymagania co do nich i dlaczego 500 plus w nieoczekiwany sposób utrudniło realizację projektu ;-) Kolejne ciekawe studium przypadku, bardzo mi bliskie z racji tematyki. Prezentacja bardzo w punkt - jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza. Dobrze wyjaśniła cel takich współprac z blogerami "średniego szczebla".

A potem sobie pojechaliśmy, bo się konferencja opóźniła i przedłużyła, a nam zwyczajnie nie chciało się wracać o północy. Ominęliśmy ostatni blok prezentacji.

A,  nie, czekajcie. Była jeszcze jedna prezentacja, ale tę zostawiłam na koniec (choć była w środku), bo tematyka iście bombowa. Mianowicie, pan Piotr Bomba opowiadał, w jaki sposób zarobić 10 tysięcy złotych na afiliacji. Absolutnie nie było to żadne case study. Wartość merytoryczna prezentacji - żadna. Na poziomie naganiaczy MLM. Dużo obietnic, mało konkretów.

Plus, miałam (i mam) wątpliwości moralne, że tego słuchałam - firma Cash in Pills to program partnerski, który moim zdaniem bogaci się na naiwności ludzi (partnerów, stawiających marne stronki sprzedające jakieś tam suplementy i klientów, którzy chcą schudnąć bez wysiłku lub którym nie staje... zdrowego rozsądku). Był to jednak także główny sponsor Festiwalu i miał prawo do swojego "czasu antenowego". Trudny dylemat moralny - przyjąć kasę i pozwolić na taką prezentację, czy zrezygnować z organizowania konferencji?

Teoretycznie, nawet i z tej prezentacji coś można było wyciągnąć, ale średnio tak, słuchać o marketingu od kogoś, kto zarabia na fatalnych marketingowo działaniach... Jak nie wierzycie, to sobie poszukajcie w internetach stronek tych piguł. Typowy Janusz content. Ale z drugiej strony... pełne dopasowanie do profilu grupy docelowej.

Ogólne wrażenie: na Festiwalu było spoko. Jak na pierwszy raz to spoko. Mogło być też jednak znacznie lepiej, bardziej merytorycznie i bardziej wow. Pojechałam z nastawieniem, że nauczę się czegoś nowego, dowiem, zainspiruję - i tak właśnie się stało. Szkoda tylko, że tym razem trzeba było wydziobywać te wartościowe elementy z morza banałów i coehlizmów (Gdy odpuszczasz, przegrywasz...). Prelegenci sobie nieco przeczyli nawzajem, ale myślę, że to wynika z ich różnych doświadczeń.

Wniosek? Nie ma uniwersalnych rozwiązań. Nie ma jednej metody. Trzeba próbować, słuchając tych bardziej doświadczonych, ale także swojej intuicji. I nie odpuszczać, bo wtedy się przegrywa ;-) No dobra, już sobie nie kpię. Wystarczająco się "nakpiłam" w drodze powrotnej z pozostałymi Tak Zwanymi Copywriterami...

I co? Pojechalibyście na Festiwal? A może ktoś z Was też tam był i chce podzielić się swoimi spostrzeżeniami?

Na koniec podrzucę Wam inne relacje, które udało mi się znaleźć:

Relacja od Grupy Tense
Podsumowanie od 4 People
Relacja od Lepiej Widoczni
Relacja od Fox Strategy
Relacja i streszczenie prezentacji od Linkhouse
Relacja wideo od SeoStation

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger