11 października

Podsumowanie wakacji: freelancerzy, pielgrzymi i poród w samolocie

Wakacje, wakacje i po wakacjach. U mnie w tym roku czas wakacyjny liczył się od lipca do... października, bo dopiero niedawno byłam na urlopie. Wróciłam w pełni sił, czas więc wrócić również do regularnego




pisania tutaj. Zaczynamy!

W czasie moich wakacji działo się wiele. Poniżej leci mały skrót oparty o to, co uznałam za najważniejsze. 🙂

podsumowanie wakacji


piękny widok z zamku w Alanii



Co nowego?

Zaczęłam pisać pamiętnik. Tak, jak przed laty, ręcznie, w zeszycie i w miarę możliwości każdego dnia. Bardzo fajne, odprężające, układające myśli w głowie zajęcie. Żałuję, że dopiero teraz postanowiłam do tego wrócić, choć wcześniej pisałam przez wiele, wiele lat.

Byłam na spotkaniu dla freelancerów. Ciekawa byłam strasznie, kto przyjdzie i w sumie wcale się nie zdziwiłam, że... te same osoby, których się spodziewałam. W moim mieście jest takie stałe grono, jak na karaoke... Ale nowe też były! Nabrałam ochoty na więcej, mam nadzieję, że będzie się coś jeszcze w tym temacie działo.

Lato upłynęło mi również pod hasłem: "wesele".

Kupowałam prezenty, wykłócałam się w empiku (bo zgubili mój prezent, a teraz mają u mnie potężną krechę nie tylko za to, jak mnie wtedy potraktowali w salonie, ale także za to, w jaki sposób próbowali mi to wynagrodzić - czyli wcale, bo z masą warunków). 

Kupowanie online z dostawą do domu jest o niebo wygodniejsze, więc dzięki, empik! Sprawiliście, że wreszcie do tego dojrzałam. 😉

piękny widok z zamku w Alanii

Kupiłam nowy telefon – mojego wymarzonego, robiącego świetne zdjęcia Huawei Mate 20. To znaczy, na początku marzyłam o P20, ale Mate robi lepsze zdjęcia nocą. 

Ogólnie jestem przeszczęśliwa, ale też niemal osiwiałam przez człowieka, od którego ten telefon zamówiłam. W skrócie: nigdy nie zamawiajcie takiej elektroniki z Allegro, wtedy zawsze są jakieś cyrki. I Allegro nazbyt pomocne też nie jest - wiem, bo otworzyłam spór, ale nic z tego nie wynikło.

Byłam na wyjątkowo emocjonującym meczu Włókniarza – tym, gdzie zawodnicy w pierwszym biegu wjechali w bandę.

Akurat wtedy się spóźniłam i nie widziałam tego biegu, ale za to wchodząc na stadion, słyszałam buczenie i okrzyki „Ty ch…u!”. Ot, reakcja kibiców na dyskwalifikację jednego z naszych zawodników.

Taka sytuacja powtarzała się jeszcze parę razy, bo sędzia naprawdę postanowił dać się we znaki i podejmował bezsensowne decyzje. Ale Włókniarz i tak wygrał. 😉

Jeździłam na hulajnodze. W moim mieście jakiś czas temu pojawiła się wypożyczalnia hulajnóg elektrycznych, a ja uważam, że to fantastyczna sprawa.

piękny widok z zamku w Alanii

Przeżyłam też coroczny najazd pielgrzymów na miasto. I była tylko jedna pielgrzymka, którą serio szanuję. ROWEROWA. Bo jechali bez megafonu i głośnych śpiewów. Można? Można!

Skoro już jesteśmy przy kościelnych sprawach, to muszę się przyznać, że wyszłam z kościoła w trakcie kazania. I nie żałuję. 

Dlaczego? Bo ksiądz zaczął prawić o LGBT: cytować Marksa, opowiadać, że „tej ideologii” zależy na tym, by zniszczyć rodziny, bo nienawidzą rodzin i że chcą tę „ideologię wszczepiać dzieciom”.

Czyżby chodziło o zalecenia WHO dot. edukacji seksualnej? Ksiądz nie sprecyzował. I nie zrozumiał. Tak czy tak, powiedziałam, że nie mogę tego słuchać i wyszłam. 

Nie jestem człowiekiem, który poszedłby na paradę równości. Nie poszłabym również na kontrmanifestację i nie rzucałabym kamieniami. Chociaż kompletnie nie rozumiem, uważam, że każdemu człowiekowi należy się szacunek, niezależnie od jego orientacji i wyborów życiowych. 

A ten szacunek w pierwszej kolejności powinien okazywać Kościół, nie dając się wplątać w polityczne spory i przynajmniej unikając takich tematów, jeśli nie potrafi do nich podejść z rozsądkiem i tym mitycznym miłosierdziem (którego w praktyce w wykonaniu Kościoła chyba jeszcze nie widziałam).

piękny widok z zamku w Alanii

Byłam też wreszcie na urlopie - na który czekałam ponad rok. Już trochę zwątpiłam w ten wyjazd i mi się odechciało, ale w momencie, gdy dotarłam na miejsce, zrozumiałam, że było warto. Więcej na ten temat przeczytasz we wpisie na temat krainy najpiękniejszych zachodów słońca. :-)

W czasie wyjazdu nabrałam energii i chęci do pracy. Zaczęłam się też uczyć języków - byłam otoczona mieszanką tureckiego, niemieckiego, rosyjskiego i angielskiego, postanowiłam więc odkurzyć swój niemiecki i zacząć się uczyć rosyjskiego.

Na fali początkowych sukcesów dodałam też hiszpański, z którym już kiedyś miałam nieco do czynienia i... turecki. Ale jest trudny, z niego pamiętam tylko nieliczne słówka.

Po wakacjach do listy dorzuciłam jeszcze francuski. Chodzi mi po głowie też czeski. 🙈

Wszystko ogarniam na razie za pomocą Duolingo.

Mam też zamiar uczyć się z tekstów piosenek, bo tak właśnie najskuteczniej nauczyłam się kiedyś angielskiego. Sprawdzona metoda! 

Powrót po urlopie okazał się stosunkowo lekki, bo większość rzeczy nadrobiłam, pracując po -naście godzin przed urlopem. 

Fuckup był tylko jeden - wiadomość na temat mojego urlopu nie dotarła, gdzie trzeba i przychodzące ode mnie autorespondery wywołały niezłe zdziwienie. A ja się zdziwiłam, że co, że nie mam prawa na urlop iść czy jak? Przecież pisałam, że mnie nie będzie... 

Ale nie ma tego złego - dzięki temu odkryliśmy, że nie tylko moje ważne maile są blokowane. Zawinił program i jego algorytmy.

Innymi słowy: nie ufaj algorytmom. A przynajmniej nie bezgranicznie.

Co nowego na blogu?

Wrzucę tutaj 3 najnowsze posty:

Co warto przeczytać lub obejrzeć?

Na sam koniec kilka linków.

Mówi się czasem, że kiedy nie było internetu, tylko matka wiedziała, żeś debil. No cóż... nie, bo kiedyś była Randka w ciemno i inne programy telewizyjne, w których również można się było ośmieszyć. Nie wierzysz? To obejrzyj odcinki Niekrytego Krytyka - te z Randką w ciemno właśnie. Bardzo warto! PS. Odcinki o Septagonie też. ;-)

Oglądam również ostatnio kanał 7 metrów pod ziemią. Zaczęłam od odcinka o pracy stewarda. Dowiedziałam się między innymi, jak pasażerowie traktują załogę, co się robi, gdy w samolocie ktoś umiera, czy steward potrafi odebrać poród oraz dlaczego na czas startu i lądowania należy odsłaniać okna.

Jeśli wolisz jednak coś poczytać, polecam tym razem moje teksty, które napisałam dla pewnego portalu. To była krótka, ale intensywna współpraca. ;-) Przegląd tematyczny jest szeroki, ale to cała ja - interesują mnie i książki, i to, dlaczego betonuje się miasta, i dlaczego tak trudno zdać egzamin na prawo jazdy.

A co u Ciebie słychać? 

Są tu w ogóle jeszcze jacyś freelancerzy lub copywriterzy? Jeśli jesteś jednym z nich (lub zamierzasz być), napisz w komentarzu, żebym wiedziała, że jest sens w ogóle pisać o mojej pracy. 🙂



instagram copywritera

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger