29 stycznia

Senność i dużo książek. Przegląd tygodnia 23-29 stycznia

Wstyd przyznać, ale to był kolejny tydzień, który nie zapadł mi zbytnio w pamięć. Zawiniło jednak to, że przez jego większość byłam bardzo senna. Jedyne, na co miałam siłę, to leżenie w łóżku.

senność i dużo książek

Podejrzewam przesilenie wiosenne (nie za wcześnie trochę?). Albo skutki niewyspania się w weekend... Może to być także niedobór magnezu i witamin. Uzupełniam od kilku dni ;-)




Senność naprawdę mocno dawała mi się we znaki. Zarówno w dzień, w trakcie pracy, jak i wieczorem. We wtorek byłam już tak zdesperowana, że postanowiłam nazajutrz pracować z domu. Liczyłam na to, że wstanę o jakiejś 8. Hmmm, nie wyszło. Wstałam o 7 :-P

Mimo to praca zdalna zawsze jest spoko. Łatwiej mi się skupić i zrobić wszystko to, co mam do zrobienia. Jestem zazwyczaj bardziej wyspana i zrelaksowana, bo nie muszę się śpieszyć rano. Na dodatek, oszczędzam prawie 2 godziny, kiedy nie muszę nakładać twarzy (tzn. makijażu) i dojeżdżać. Same plusy :-)

W czwartek pojechałam do biura. Chętnie popracowałabym jeszcze z domu, ale musiałam i tak znaleźć się na mieście, bo miałam do odbioru nowy czytnik e-booków. InkBook Classic 2. Skusiłam się na niego, bo chciałam sprawdzić, czy naprawdę czyta się na nim lepiej. I oj, faktycznie. Chyba niedługo będziemy kupować drugi, bo zasadniczo ten należy do mojego wspaniałego i czasem trudno się podzielić :-D

W piątek miałam wolne, więc jak już Legimi zaczęło mi działać na czytniku (po długim, długim czasie, bo oczywiście nie obyło się bez problemów ze zmianą urządzenia w abonamencie), pogrążyłam się w lekturze. Przedtem jednak postanowiłam zrealizować część swojego Wyzwania Minimalistki i uporządkować rzeczy przed spakowaniem (bo już wkrótce przeprowadzka). Zaczęłam od tej części, której najbardziej nie lubię - dokumentów. Nigdy nie rozumiem, po co muszę trzymać taką ilość papierzysk przez ileś lat. Zostawiłam tylko najpotrzebniejsze: umowy o pracę, świadectwa pracy, dokumenty ze szkoły i z banku... Reszta poszła do pieca.

A potem zaczęłam czytać. Dokończyłam wreszcie ten nieszczęsny Minimalizm po polsku. Zniechęciłam się trochę końcówką, w której autorka podaje już nieco przejaskrawione przykłady ascetycznych katolików. Niby prostota ma dawać radość. Mam tylko lekkie wątpliwości, czy akurat taka... Nie zrozumcie mnie źle: niech ci ludzie żyją sobie, jak chcą. Tyle tylko, że ja bym aż tak nie mogła.

Potem przeczytałam prawie jednym tchem Polska odwraca oczy, czyli zbiór reportaży Justyny Kopińskiej. Niektóre kojarzyłam już z internetu. Najbardziej podobał mi się pierwszy, Spokojny sen Anny, który opowiadał o żonie Trynkiewicza. Wyobraźcie sobie, że autorka nie napisała ani razu, co sądzi, tylko wiernie zrelacjonowała rozmowy z tytułową Anną. Mimo to, reportaż wywoływał bardzo konkretny zestaw emocji. Sprawdźcie sami :-)

Po trudnych tematach przyszedł czas na coś lżejszego. Biurwa. Nie spodziewałam się zbyt wiele po tej książce, ale szybko zmieniłam zdanie. Chaotyczna narracja głównej bohaterki albo przypadnie Wam do gustu, albo wkurzy. Mnie się podoba. Książka wciągnęła mnie tak, że dziś na pewno ją skończę czytać :-)

W międzyczasie szybko przeskoczyłam do Sekretów poliglotów i skończyłam je w jakieś 2 godziny. I tak długo, jak na 95 stron. Dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy, o których chyba stworzę osobny post ;-)

Oprócz tego - standardowy, leniwy weekend. Obejrzeliśmy oczywiście The Grand Tour. Uwielbiam ich za dialogi, a 12. odcinek był pełen świetnych ripost. Najlepsze pociski leciały w stronę ogromniastego SUV-a Bentley, którego wybrał sobie James May. Pozostali nabijali się, że wygląda jak Buckingham Palace. Martwili się, czy przy większych prędkościach meble mu się nie poprzesuwają. Przechwalali się też nawzajem swoimi autami, które wybrali do testów. Zaczął May:
- A czy wiecie, że mam w tym samochodzie aż 18 głośników?
- Tylko tyle? - odciął się Clarkson - Ja mam 27...
- ... i wszystkie grają chłam.
Sprawdźcie sobie również, przez jakie miejscowości jechali w Niemczech i Austrii... Podpowiem, że pojawiło się Kissing. Reszta nazw nie nadaje się do publikacji :-D

Oglądaliśmy też Jacka Reachera, który wywołał u mnie permanentne déjà vu. Jestem prawie stuprocentowo pewna, że już widziałam ten film. Podobno widzieliśmy tylko zwiastun... Nie było to jednak kino wysokich lotów i ostatecznie bardziej przysypiałam niż patrzyłam w ekran. Wolę dobry sen niż kiepskie filmy ;-)

Bawiłam się też trochę w projektanta wnętrz na Home by me. Bardzo fajna stronka, dzięki której można rozplanować wystrój pokoju lub nawet całego mieszkania. Niestety, nie działa na Google Chrome. Musiałam używać Edge'a :-P

W tym tygodniu na blogu:

Jak się wkurza zapracowanych, oddech weekendu i czółko


Mój dzień


Trzy dobre nawyki, które uczynią ten rok jeszcze lepszym


A u Was co słychać w tym tygodniu? Dajcie znać, czy też byliście tacy senni jak ja :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger