Wspominałam Wam już o tym w przeglądzie tygodnia. Z okazji przeprowadzki chcę ograniczyć ilość swoich przedmiotów - zwłaszcza, że będę mieć do dyspozycji mniejszą ilość przestrzeni niż do tej pory. Zainspirowała mnie do tego również książka Minimalizm po polsku.
Tak oto rozpoczynam swoje prywatne wyzwanie minimalistki.
W trakcie instalowania się w nowym mieszkaniu, będę dzielić wszystko na trzy grupy:
1. Potrzebne
Wszystkie przedmioty, które zostawię, ponieważ używam ich na co dzień.
2. Do naprawy
Wszystko to, co trzeba najpierw naprawić, żeby zdecydować, co dalej. Potem część rzeczy z tej grupy zostawię, a część oddam/sprzedam.
3. Niepotrzebne
Wszystko, czego nie używam i raczej już nie będę. Sprzedam, oddam lub wyrzucę, jeśli się nie będzie nadawać do dalszego użytkowania.
Być może wyjdzie z tego też grupa Do zastanowienia, ale to raczej na bieżąco będę decydować, co się stanie z jej zawartością.
Wrzucam wyzwanie, ponieważ chcę i Was zmotywować do ogarnięcia swojej przestrzeni. Jeśli czujecie się przytłoczeni, brakuje Wam miejsca, a cotygodniowe porządki to jedno wielkie przestawianie gratów z kąta w kąt, to znaczy, że trzeba wreszcie coś z tym zrobić.
Nie daję Wam odgórnej recepty na sukces - sprzątajcie, dopóki nie poczujecie, że jest Wam lepiej. Nie jestem fanką świrowania pt. zostawiam sobie tylko 100 rzeczy, bo to nierealne. Chodzi po prostu o to, żeby zyskać przestrzeń i poczuć, że teraz wszystko jest na właściwym miejscu.
Nie musicie się przeprowadzać, żeby podjąć wyzwanie. Na pewno sami najlepiej wiecie, czy już macie powody, by choć trochę ogarnąć swój dobytek :-)
Sama wiem, że mam całą masę przedmiotów, które mogą się jeszcze komuś przydać, a mnie tylko zawadzają. Chcę choć po części odzyskać pieniądze, jakie na nie wywaliłam i większość po prostu wystawię na Allegro lub Olx.
Po przeprowadzce zdam Wam relację, jak mi poszło i czy było warto :-) Dołączcie koniecznie!