24 stycznia

Jak się wkurza zapracowanych, oddech weekendu i czółko. Przegląd tygodnia 16-22 stycznia

To było do przewidzenia, że im później się zabiorę za pisanie przeglądu tygodnia, tym mniej będę pamiętać. Mimo to, spróbuję odtworzyć, co się działo. Tak, to będzie zaskakująco krótki tygodnik. Krótki, jak pamięć copywritera ;-)

tygodnik na blogu lifestylowym

Problem tkwi chyba w tym, że zeszły tydzień był serią dni podobnych do siebie. Jak wygląda taki dzień? Sprawdźcie. Przy okazji pisania przeglądu tygodnia mimowolnie stworzył się drugi post ;-)




W piątek w biurze wszyscy byliśmy jacyś tacy... odprężeni. Jeszcze lepiej pasowałoby określenie: rozprężeni, bo choć to praca, zaskakująco mało mówiliśmy o pracy. Wyraźnie było czuć oddech weekendu na plecach. To miła odmiana, po czuciu oddechu deadline'ów, ASAP-ów i Q4 na plecach ;-)

Byłam nieco niewyspana i tym razem objawiło się to w nieco dziwny sposób: byłam niekontrolowanie złośliwa. Co zdanie, to riposta. Na przykład, kolega dowiedział się w zawoalowany sposób, że umie liczyć tylko do 1... Poszłam do sąsiedniego teamu:

- Hej, wezmę sobie od was trochę herbaty.
- Trochę? To znaczy ile?
- Całe opakowanie. Będzie ci łatwiej policzyć ;-)

A potem wybrałam sobie jednego z najbardziej zawalonych robotą ludzi i zaczęłam do niego pisać. Tak się wkurza zajętych ludzi na firmowym komunikatorze:

- Cześć.
- Cześć.
- Słuchaj...
- Nie, nie mam pieniędzy.
- Chciałam tylko...
- ?
- ... napisać Ci, że dziś nie mam do Ciebie żadnej sprawy :-D

Dla wyjaśnienia: gdy piszę w pracy Słuchaj..., to oznacza, że na bank kolejnym zdaniem będzie Mam do Ciebie sprawę. Najczęściej jest to jednak kolejne zdanie, od razu po moim Cześć. Jeśli nie mam sprawy, piszę na powitanie Hej. Kto ze mną często gada, ten już zauważył. PS. To wciąż nie był szczyt złośliwości. Gdybym była bardzo złośliwa, nie pisałabym osobnych wiadomości na komunikatorze, tylko pojedyncze maile ;-)

W sobotę oczywiście nie udało mi się pospać tak długo, jakbym chciała. Nie umiem. Budzę się ok. 8-9 rano i tyle. Wyciągam telefon, zaczynam coś czytać i zmuszam się do zrobienia czegokolwiek. W sobotę postanowiłam odpocząć najbardziej, jak tylko się dało i nie robić nic. Tylko czytałam i zrobiłam paznokcie. A potem pojechaliśmy na Kabaret Moralnego Niepokoju.

Siedzieliśmy w ostatnim rzędzie i odkryłam, że wzrok mi się znacząco osłabił. Serio, do tej pory bez problemu widziałabym wszystko, co się dzieje na scenie. W sobotę potrzebowałam okularów... których ze sobą nie wzięłam. Taka dola copywritera. Siedzi, wpatruje się w ekran, a potem widzi już tylko na odległość ekranu od oczu ;-)

KMN jak zawsze świetny. Na żywo są naprawdę super. Jedyny minus to to, że już znaliśmy większość skeczy.

Potem wylądowaliśmy u znajomych. W trakcie gry w Soulcalibur spuściłam pozostałym drobny łomot :-D Nie jestem gamerem, ale lubię czasem powygrywać. Najlepiej w jakąś bijatykę lub strzelankę. Graliśmy też w Czółko. Takie kalambury na telefon. Świetne, gdy gra się w kilka osób.

Potem wybraliśmy się na karaoke. Byłam nastawiona na edycję konkursową, niestety... prowadził DJ, który ma wyje... wyrąbane. O konkursie nic mi nie wiadomo - nie było żadnego ogłoszenia wyników, ani nic... A jestem prawie pewna, że wygrałam :-P

W niedzielę zaś zamulaliśmy. Jak nigdy, spałam do 14. A potem standardowo, oglądaliśmy Grand Tour. I tak minął weekend, a ja po raz kolejny stwierdziłam, że powinien trwać co najmniej 3 dni.

Na blogu w tym tygodniu wciąż działo się całkiem sporo:

Mrozy, poszukiwanie Atlantydy i przełom


Prasowacz parowy z Aliexpress. Moje opinie #3


Pierwsze noworoczne wyzwanie: minimalizm!


Postanowiłam także wykorzystać parę okazji do zaoszczędzenia kasy. Wymienione pomysły okazały się bardzo inspirujące, dlatego polecam i Wam. Najbardziej podobają mi się Freebies na Aliexpress i bardzo liczę na to, że coś wkrótce wyhaczę ;-) Wpis zachęcił mnie także do tego, żeby wrócić do wyzwania konkursowego. Warto, na pewno warto. Ćwiczenie kreatywności na pewno mi się przyda, jakaś fajna nagroda również. Niejedna ;-)

Uśmiałam się także z tej informacji. Boskie, po prostu boskie!

W tym samym programie usłyszałam także, że już powstały pierwsze monety z wizerunkiem Donalda Trumpa i amerykańską flagą. Gremlin od razu wyobraził sobie ich polską odmianę: z Antonim na tle orła. I brzozy. Ciekawe tylko, który kraj by je przygotował. W tym przypadku Rosja to raczej niet ;-)

A co tam u Was ciekawego się działo w tym tygodniu? :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger