Nie znoszę słuchać, jak ktoś czyta. No serio. Sama czytam znacznie szybciej niż inni ludzie i strasznie się męczę, wiedząc, że byłabym właśnie o 5 stron dalej niż lektor.
Tym bardziej jestem zdziwiona, że się przekonałam do audiobooków. Okazało się, że nawet dla mnie mają masę zalet.
Są świetne, żeby się zrelaksować i dać odpocząć oczom po 8 godzinach wgapiania w komputer. Albo kiedy robię obiad i nie bardzo mam trzecią rękę do trzymania książki. Trzecie oko zresztą też by mi się wtedy przydało... No i na rowerze - w końcu spędzam na nim godzinę dziennie. Miło jest sobie posłuchać, jak ktoś opowiada coś, co ma początek, rozwinięcie i zakończenie. Codziennie odpalam plik, bo chcę wiedzieć, co było dalej.
Są świetne, żeby się zrelaksować i dać odpocząć oczom po 8 godzinach wgapiania w komputer. Albo kiedy robię obiad i nie bardzo mam trzecią rękę do trzymania książki. Trzecie oko zresztą też by mi się wtedy przydało... No i na rowerze - w końcu spędzam na nim godzinę dziennie. Miło jest sobie posłuchać, jak ktoś opowiada coś, co ma początek, rozwinięcie i zakończenie. Codziennie odpalam plik, bo chcę wiedzieć, co było dalej.
Dlatego przekonałam się do książek "mówionych" i dziś Ci przedstawię 2 historie, których słuchało mi się wyjątkowo przyjemnie.
A ja żem jej powiedziała
Kaśka Nosowska
A ja żem jej powiedziała... weź wreszcie załóż te słuchawki do uszu i posłuchaj, co ta Nosowska gada. Ona wcale nie jest taka poważna i depresyjna, na jaką wygląda. Na co dzień nie opowiada smutnych historii o tym, że wczoraj zdołała powrócić do łona matki, czystość została pogrzebana, a ona lubi chleb, więc sobie zje... A, zaraz, o chlebie to akurat tam było.
Kaśka okazała się wyjątkowo zabawną i zdystansowaną kobietą z błyskotliwymi przemyśleniami. Ja wiem, że Internet od dawna żyje jej instagramowymi filmikami z serii "A ja żem jej powiedziała...", ale mnie troszkę drażniły filtry w stylu "Nażarłam się helu", więc odpuściłam. Zresztą, nie mam czasu, by być na bieżąco. Wiedziałam, że fajne, ale dopiero forma audiobooka, czytanego z seksowną chrypą przez samą autorkę, przypadła mi wyjątkowo do gustu. Nawet mnie kusi, żeby przesłuchać go jeszcze raz. Cudo!
Trup na plaży
Aneta Jadowska
Uwielbiam książki Anety Jadowskiej i Ustkę. Autorka najwyraźniej czytała mi w myślach, ponieważ akcję swojego najnowszego kryminału osadziła gdzie? No właśnie w pięknej Ustce. Dzięki temu byłam tam, słuchając o kolejnych perypetiach Magdy Garstki. Czułam zapach ryb na wybrzeżu i widziałam pustą październikową plażę. I obiecałam sobie, że zobaczę ją także na żywo.
A potem faktycznie zobaczyłam na żywo pustą październikową plażę... na Helu ;-)
Mamy tutaj historię młodej dziewczyny, która wraca do swojej rodzinnej Ustki i od razu na dzień dobry, po pierwszym nibybieganiu na plaży, znajduje trupa. No i oczywiście, że Magda nie zostawi tej sprawy nieudolnej słupskiej policji. Sama uparcie drąży temat i odkrywa coraz to ciekawsze powiązania sprawy... ze swoją rodziną.
Żałuję tylko, że historia kończy się... takim spuszczeniem powietrza. Ale i tak warto.
To co, audiobooki czy tradycyjne książki? Lubisz, kiedy ktoś Ci czyta na głos, czy wolisz robić to samodzielnie?
Obserwuj mój blog lifestylowy na: