12 września

Skała Miłości i siermiężny podryw. Przegląd tygodnia 5-11 września


Hej! Ten tydzień to był chyba jakiś tydzień frustracji polskim rynkiem pracy... Zdecydowałam wreszcie, że nie wyjeżdżam (w sumie, zdecydowałam już zaraz po powrocie, ale dopiero ostatnio o tym wprost zaczęłam mówić) no i ... jakoś kwestia zleceń siadła. Na Giełdzie Tekstów nie było nic ciekawego, z Oferii też mało odzewu (bo i ja mało reagowałam na ogłoszenia, także... mam, na co sobie zapracowałam) i zwątpiłam przez chwilę w pracę w domu. Dalej bym chciała, ale zastanawiam się, czy dam radę tak szybko to rozkręcić.

Zdecydowałam więc, że poszukam jakiejś pracy - z dużą niechęcią, bo praca dla kogoś, na jego zasadach niezbyt mnie kręci. Jak zobaczyłam ogłoszenia, to wpadłam w taki "paraliż decyzyjny", że nie wiedziałam, co zrobić i czy odpowiadać, czy jednak skupić się na szukaniu zleceń... Zawsze tak mam, gdy szukam pracy - głównie chodzi mi o poczucie, że ja poświęcam swój czas na wysyłanie CV, rozmowy kwalifikacyjne - a ten czas się nie zwraca, bo przecież to, że zostałam zaproszona na rozmowę, nie oznacza automatycznie, że pracę dostałam. I ta świadomość mnie stresuje i wkurza, zwłaszcza, że wiele firm w ogóle nie ma szacunku dla czasu osoby, która szuka pracy i zwodzą taką osobę baaaaaardzo długo...

W piątek jednak byłam na pierwszym dniu próbnym - i wyszło to dosłownie z pierwszego ogłoszenia, na jakie odpowiedziałam. Jak będę już wiedziała, co i jak - napiszę Wam, o co chodzi. 

Tak czy owak, wolałabym jednak pracować w domu. Na swoich warunkach i za kasę, która (oprócz  podatków) w całości trafia do mnie. Myślę, że dam radę to wkrótce rozkręcić, ale muszę chwilowo podziałać na dwa fronty. Z drugiej strony, im więcej mam pracy, tym lepiej jestem zorganizowana, także... Trudno jednak pracować w domu, kiedy na Twoje ogłoszenie odpowiadają ofiary losu typu "Dzień dobry, poproszę o wycenę tłumaczenia tekstu z załącznika. Potrzebuję go na niedzielę do godz. 16". Wiadomość dostałam w piątek wieczorem. Bez załącznika. Odpisałam najszybciej, jak się dało, ale więcej odpowiedzi się nie doczekałam. Chyba czas nauczyć się jasnowidzenia, żeby wycenić tekst, którego się na oczy nie widziało...

Taki nastrój towarzyszy mi w sumie od czwartku dopiero, bo wtedy zaczęłam odpowiadać na ogłoszenia o pracy. Na dodatek, miałam wtedy paskudny problem z wypłatą na Giełdzie Tekstów - gdy chciałam wygenerować rachunek, wyskakiwał komunikat, że nie mogę, bo nie podałam numeru PESEL. Sprawdzałam swoje konto pięć razy - nawet nie było rubryki, w której mogłabym go uzupełnić. Zestresowałam się, że właśnie mi moje zarobione 500 złotych przepada... Generalnie, od zeszłego tygodnia na Giełdzie jest bardzo mało zleceń, także zaświeciła mi się czerwona lampka - "a jeśli portal upada, jak Textmarket?" i nie chce już wypłacać kasy autorom?". Zamiast kontynuować rozważania, napisałam do biura obsługi, wprost wspominając o swoich obawach - dość szybko dostałam odpowiedź i błąd został naprawiony. Ufff... 

Na szczęście, ten tydzień miał też swoje plusy. Jednym z nich było to, że się wysypiałam i miałam sporo czasu dla siebie. Drugim była zaś fajna wycieczka. To znaczy, wszystko wynikło z tego, że musiałam pojechać w środę na wieś i przez to wylądowałam potem na spacerze przy Skałce Miłości :-) Na szczęście, pogoda dopisuje, tak że trzeba korzystać z okazji i dużo spacerować :-)




Roweru jeszcze mi nie wysłali... Przynajmniej, nie dostałam żadnej informacji na ten temat, a podobno informują o wysyłce. Także... dalej czekam.

W weekend zaś było trochę jeżdżenia. Wylądowałam w piątek wieczorem na wsi, co w sumie całkiem lubię - jest tak swojsko i spokojnie :-) Byliśmy na święcie jabłka (ale szkoda, że nie można było tam kupić cydru - moim zdaniem, powinien być ;-)), na zakupach w mieście, a potem w moim rodzinnym mieście na spotkaniu ze znajomymi. Mieliśmy jeszcze zahaczyć o koncerty, ale już nie zdążyliśmy :-D

Dorobiłam się też słuchawki bluetooth do telefonu i muszę przyznać, że taka za 35 zł, to jednak jakością nie powala ;-) Podobno starcza na 6 godzin rozmów, ale słabo trochę przez nią słychać. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że przez tę słuchawkę dokonałam najszybszego zwrotu w historii marketu - w ciągu 15 minut :-D Kupiłam inny rodzaj słuchawki i już w samochodzie na parkingu próbowałam ją podłączyć, ale się nie dało. Wróciłam więc, oddałam ją i wzięłam inny rodzaj. Swoją drogą, nie próbujcie podłączać czegokolwiek na bluetooth w pobliżu marketu, zwłaszcza elektronicznego - ciężko było wyszukać słuchawkę, kiedy wokół była cała masa urządzeń w sieci :-)

Co czytam? Skończyłam Blog osławiony między niewiastami i zaczęłam Vietato fumare - czyli dalej Artur Andrus na tapecie :-)




I oglądam znowu Rolnik szuka żony. Taka moja telewizyjna guilty pleasure. Chociaż... pierwsze dwa odcinki to był przede wszystkim toporny podryw i wojujący katolik... program ciężki, jak siekiera i nie bardzo mi do niego pasuje określenie "pleasure" ;-)

Szukałam linka ilustrującego TEN siermiężny podryw, ale nic w internetach nie ma... To Wam powiem: 50-letni pan, który do każdej kobiety walił takim typowym dla takiego pana hasłem "Ooooo, taka elegancka kobieta... No, no..." i koleś, który wyrywał rolniczkę, jak wszyscy - opowiadając, jak to pracuje w gospodarstwie, zna się na tym i wykonywał różne czynności, między innymi... kastrację byka... Chyba się cieszę, że nie jestem rolniczką, bo ile też w miarę łapię takie klimaty, to jednak mało telewizyjne są randki, na których się rozmawia o kastrowaniu byków i wyższości kiszonki nad innymi paszami dla zwierząt :-D Chyba dlatego oglądam ten program - jest tak kontrastowy, że aż śmieszny :-) Do tego niektóre refleksyjne komentarze narratora biją wszystko na głowę ;-)

Z drugiej strony, lubię oglądać ten  program jako instrukcję "Jak się nie malować". Jak zobaczycie te starsze panie, umaźgane po całej twarzy niebieskim cieniem, to zrozumiecie... Na pierwsze spotkania przygotowują się same - malują (lub nie), ubierają we własne ciuchy. Pod koniec programu podejrzewam, że zabrał się za nie sztab stylistów, bo wyglądały o wiele lepiej ;-)

Na blogu zaś pojawiły się w tym tygodniu dwa teksty, w tym jeden z nowej kategorii :-)

A u Was co dobrego? :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger