15 września

Gdzie znajdę miłość?

gdzie znajde milosc


Metod na poszukiwanie tej jedynej/tego jedynego trochę by można opisać. Ale chyba żadna nie jest dla mnie bardziej zabawna, niż cała ta akcja z "Rolnik szuka żony". Pewnie to w ogóle kompromitacja, tak się przyznać, że się to swojskie show ogląda. Zwłaszcza, jak całkiem niedawno się przyznało do oglądania "Wczorajszych" ;-) No, ale nic. W następnym wpisie przyznam się do oglądania "Rancza". Każdy odcinek po dziesięć razy... Żartuję ;-) Co tam oglądanie... Mam o wiele bardziej mieszane uczucia w kwestii wzięcia udziału w " Rolniku...". Nie, że planuję czy coś, miewam szalone pomysły, ale nie aż tak. Po prostu temat skłonił mnie do przemyśleń.

Kamera w każdym momencie życia

Patrzę sobie na tych ludzi, którzy tłumnie się zgłosili i pozwolili, żeby coś tak intymnego, jak rodzące się uczucie, pokazać od A do Z przed kamerami. Zgodzili się na to, by ich pierwsze słowa w listach, spojrzenia, uściski i rozmowy zostały nagrane, i pokazane całej Polsce. Na to, by ich rozmowy, w których mówią o swoich prywatnych sprawach, przestały być prywatne - bo jednak słucha ich cała ekipa realizacyjna. A potem kilka milionów innych ludzi. Na temat kobiety, jedynej w ekipie, padło stwierdzenie, że ona może być kobietą życia dla jednego ze zgłaszających się do niej panów. Ja bym na jego miejscu jednak miała opory - poznawać ją tak w blasku fleszy. Wolałabym poszukać innej, w nieco innych okolicznościach. Serio.




A teraz też nasunęło mi się na myśl pytanie: a co, jeśli któryś z uczestników pozna kogoś w trakcie nagrywania - ale nie przez program? Ma dodać tę osobę do oficjalnej listy konkurentek/konkurentów czy co? Bo wiecie, wydaje mi się, że w takiej sytuacji: kiedy wybierasz partnera/partnerkę z iluś tam, na oczach milionów - oraz pozostałych, odrzuconych kandydatów, zatęsknisz do tej prywatności. Kiedy możesz poznawać tę drugą osobę bez tłumów naokoło, bez kamer i mikrofonów. Bez pośpiechu. "Dziś odcinek, w którym musisz wybrać pięć kandydatek z dziesięciu"... A swoją drogą, wyobrażacie sobie, jakie to musi być męczące, umawiać się naraz z pięcioma osobami? Starać się każdą z nich poznać najlepiej, tak, żeby potem dokonać dobrego wyboru? Dokonywać tych trudnych wyborów przed kamerami, ryzykując ośmieszenie swoje i tej osoby, ryzykując, że co i rusz będziesz potem czytać nagłówki "Dlaczego on/ona odrzucił/ ją/jego?" i wszyscy naokoło będą starali ci się wmówić, że wcale nie wybrałeś dobrze? I będą cię ciągle tym gnębić, i zasiewać w tobie wątpliwości, a nawet poczucie winy? Będą grzebać w twoim prywatnym życiu, do znudzenia - bo ty im dałeś przecież do tego prawo.

Konkurencja na oku?

I cud, że się te baby jeszcze nie pobiły. Bo facet zaprasza cię, żebyś poznała jego dom i jego rodzinę. Zaprasza ciebie i jeszcze dwie inne... To sytuacja stresująca sama w sobie. To znaczy, nie wiem, nie doświadczyłam i nie doświadczę, ale tak myślę, że to nie jest komfortowe. Bo my, kobiety, nie lubimy się dzielić upatrzonymi mężczyznami.

Wiecie, z jednej strony ma to swój urok: patrzeć na rodzące się uczucie. Na pierwsze nieśmiałe gesty i miłość w oczach. Tylko z drugiej strony... Czy to nie jest po prostu wyreżyserowane? Pokazane tak, że niby faktycznie coś tam iskrzy, kiedy tak naprawdę chemii tam tyle, co w organicznych kartoflach? ;-) Czy te osoby naprawdę, tak serio, serio szukają miłości w ten sposób? To jakaś desperacja, chęć pokazania się w lepszym świetle? Bo w telewizji to będą musieli o to zadbać, by każdy wyszedł choć względnie dobrze... Akurat ten program w dużym stopniu stawia na naturalność - choć czasem mam wrażenie, że raczej na niezbyt profesjonalnych kamerzystów. Jak bohater ma braki w uzębieniu, a kandydatka zaskórniki na twarzy, to bardzo szybko to zauważymy. Prawda? Normalne, ludzkie, ale jednak przyzwyczajono nas, że w mediach się tego nie pokazuje. Wszyscy piękni i bez skazy. Ale nie w "Rolniku..." ;-)

Po co to wszystko?


A może po prostu chodzi o zdobycie sławy? Bo nie wierzę, że te wszystkie osoby, które się zgłosiły do drugiej edycji, nie były w stanie nikogo znaleźć w "normalny" sposób, na żywo - albo chociaż przez internet. Nie przez taki do bólu swojski - a momentami wręcz siermiężny - program. I celowo mówię tu o osobach z drugiej edycji. Co do większości uczestników pierwszej serii... No, postaram się to ująć dyplomatycznie: dla nich to serio mogła być ostatnia deska ratunku. Zgłosiły się takie chłopki-roztropki ;-) Na dodatek panowie nie wiedzieli, czego chcieli, no i co wyszło? Klapa. Klapa na oczach całego kraju.

I jakim kosztem to wszystko? Co wygrywasz, oprócz programu? I co dalej? Czy, jeśli dojdzie do ślubu, kamera zawita również do sypialni i pokaże nam noc poślubną rolnika i jego żony? Wiecie, w telewizji coraz mniej tabu...

Swojsko-telewizyjnie

Ale z jednej strony jestem pod wrażeniem rozmachu, z jakim program został zrealizowany. Bo rolnik w romantycznym ujęciu w telewizyjnym show... To się nie mogło udać. A jednak - ludzie oglądają, zgłaszają się i żyją tym. A ja o tym piszę. Czyli wyszło nam to swojskie połączenie, miłość na traktorze w gumiakach i o dziwo, jakoś sam ten mix jeszcze nie zniesmacza. Ba, nawet czasami wygląda to w miarę ładnie. Czasami, podkreślam. Bo czasem można było usłyszeć teksty narratora typu "Tęsknota może dopaść nawet na kombajnie"...

Ja sobie myślę, że jeślibym się zgłosiła do takiego programu, to jedynie dla zabawy. Z ciekawości, co to przyniesie, chęci przeżycia przygody. Nie liczyłabym na to, że w ten sposób znajdę miłość - bo uważam, że uczucie powinno powstawać w ukryciu, a nie w ciągłym świetle reflektorów. To trochę tak, jak małym, kiełkującym ziarenkiem - jeśli, zamiast o nie dbać, podlewać i czekać, aż samo wyrośnie z ziemi, wyciągniemy je od razu na wierzch i zaczniemy w nie non stop świecić 500-watowymi żarówami, to żadna roślinka z tego nie urośnie. Uschnie. I ciekawe, że jakoś żaden z tych - nomen omen - rolników jakoś na to nie wpadł ;-)

A Wy gdzie znaleźliście miłość? Uważacie, że tego typu programy są do tego dobrym miejscem?


gdzie znajde milosc

(Zdj. http://ulabogdal.pl/wp-content/uploads/2013/11/milosc-66754261.png.jpg
http://psychopedagog.eu/blog/wp-content/uploads/2015/01/miłość-partnerska.jpg)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger