Nowy notes, nowa energia do działania – tak najprościej mogę opisać swoje odczucia po wymianie notesu do Bullet Journal. Poprzedni sprawdzał się świetnie, jednak zapisałam go niemalże do granic. Przyszedł zatem czas na wymianę – a wraz z nią zmieniły się też nieco akcesoria, jakich używam, tworząc swój BuJo. I o nich Ci dzisiaj opowiem.
Poprzednią odsłonę wpisu na temat wyposażenia do Bullet Journal znajdziesz tutaj:
Ile kosztuje Bullet Journal? Notes w kropki i inne akcesoria do BuJo
A na zdjęciu wszystko, czego obecnie używam.
Notes w kropki
Pamiętasz mojego Memobooka? Był całkiem fajny i dobrze się w nim rysowało. Miał jednak kilka wad: zbyt duży rozmiar, brak gumki na długopis, brak miejsca na luźne karteczki oraz mało atrakcyjny wzór na okładce. Na początek był OK, z czasem jednak zaczęłam wymagać więcej. Już prawie pogodziłam się z losem, że czas zainwestować w Leichtturma w niedorzecznej cenie… gdy w Empiku znalazłam ideał: piękny, niewielki notes w ładnej okładce i ze wszystkimi dodatkami takimi jak gumki czy koperta. Za jedyne 25 zł!
Nie było się nad czym zastanawiać.
Od tej pory korzystam z notesu Antra Romantyzm, w czerwonej okładce. Do wyboru miałam kilka modeli z różną liniaturą, u mnie jednak oczywiście wygrały kropki. I to jest dokładnie to, czego potrzebowałam.
Akcesoria do pisania
Zwykły czarny długopis
Po prostu. Używam go na co dzień do wpisywania planu dnia i uzupełniania tabelek.
Po prostu. Używam go na co dzień do wpisywania planu dnia i uzupełniania tabelek.
Znów wróciłam do cienkopisów Faber Castell (i tak, kolejny właśnie wymiękł na metalowym szablonie). W planach mam zakup czegoś wodoodpornego – właściwie, to już kupiłam marker do płyt z końcówką cienkopisu, ale jakoś mnie nie urzekł. Chyba trochę zbyt gruba ta końcówka. FC natomiast są OK, tylko niestety rozmazują się pod zakreślaczami.
Moja kolekcja jeszcze trochę się wzbogaciła – o kolor turkusowy. I w tym momencie mogę już powiedzieć, że jestem dobrze zaopatrzona i mam wszystko, czego potrzebuję. Ostatecznie i tak w widoku miesięcznym staram się ograniczać ilość kolorów do podobnej tonacji. Mam wrażenie, że wtedy BuJo jest bardziej przejrzysty.
Dodatkowo korzystam też z kolorowych flamastrów. Ostatnio wybieram kolor niebieski, tak, aby pasował do błękitnego zakreślacza. Flamastry jak flamastry – kupiłam kiedyś dwa opakowania, chyba oba w Kiku za grosze. Nie ma tutaj czego wymagać. W linku podrzucam inne mazaki, warte uwagi.
Flamastry pędzelkowe
Ech… Kupiłam je w Flying Tiger. Niestety, to, co tam sprzedają za grosze jako flamastry pędzelkowe to najzwyklejsze w świecie mazidła. Mogłyby za zakreślacze co najwyżej robić. Wspominam o nich tylko z czysto kronikarskiego obowiązku, żeby Cię przestrzec – a sama szukam ideału (znaczy: nie za drogo i dobrze). Kusi mnie mocno brushpen Tombow Fudenosuke.
Dodatkowe akcesoria
Jestem dokładna i staranna, więc bez niej się nie obejdzie. Ciągle używam tego samego modelu, który opisałam w poprzednim wpisie. Zresztą – linijka to linijka, nie ma się nad czym rozwodzić.
Miałam ambitne plany, żeby jeszcze jakieś dokupić, ale okazało się, że nawet tego używam raczej dość sporadycznie. Tym sposobem nie inwestuję – to taki miły dodatek, który przydaje się tylko od czasu do czasu i ten jeden wystarcza mi w zupełności. Gdyby tylko tak jeszcze cienkopisów nie niszczył…
Dla mnie niezbędny. Nie pytaj, ile razy pisałam nie tę nazwę miesiąca czy myliłam cyferkę w roku. Ba, nawet sobie termin urlopu wpisałam o tydzień za wcześnie. Słowem: albo będę kreślić, albo zmazywać w jakiś bardziej kulturalny sposób. I wybrałam to drugie.
A czego Ty używasz do swojego BuJo? Wygrywa minimalizm czy maksymalne wyposażenie od a do zet?
Obserwuj mój blog lifestylowy na: