07 marca

Wiosna przyszła. Przegląd tygodnia 20 lutego - 5 marca

Hej! Po kolejnych nudnych tygodniach, które nie zapadły mi zbytnio w pamięć uznałam, że czas napisać Wam coś więcej o uroczej okolicy, w której mieszkam. Ale zanim do tego dojdziemy, dowiecie się, co takiego nudnego się działo ;-)

wiosenne zdjęcie

Mój tydzień to praca, treningi i próba odpoczynku po pracy. Dni mijały mi w tak zatrważającym tempie, że w piątek znowu postanowiłam popracować z domu. Chociaż to wciąż praca na 200%, to jednak jest luźniej (no make up, tryb dres), mogę zacząć dzień od treningu, zjeść dobre śniadanie, przeglądając maile i zrobić sobie coś ciepłego na obiad, czy na przekąskę. W trakcie pracy słucham tego, na co mam ochotę, czyli np. gra sobie cichutko telewizor, a ja się czuję jednocześnie zapracowana i wyluzowana. Bardzo fajny stan ;-)




Po zdalnym piątku pojechaliśmy na wieś, kurować przeziębienie (nie moje). Było bardzo leniwie - telewizja, Internet, książki i pełen relaks.

I kontakt z 4 chorymi osobami. Efekt? Też się pochorowałam i dowiedziałam, że to jednak nie przeziębienie, tylko grypa.

To oznacza, że kolejny tydzień spędziłam w domu na L4, nie trenując i nie wychodząc. I tak naprawdę to dopiero dzisiaj czuję się lepiej.

Zanim się pochorowałam, odzyskałam wreszcie mój rower. Rower Ikea :-D Do tej pory stał u znajomych, ale gdy tylko śnieg stopniał, zatęskniłam za dwoma kółkami i od wczoraj jest już u mnie w bloku. Zrobiłam już nawet małą inaugurację sezonu ;-)

A teraz słówko o mojej okolicy. Jest to istna dresolandia. Okolica, o której inni słuchają z drżeniem. Okolica, której sława dotarła już do wszystkich krańców miasta. Alkohol, meliny, żule i dresy, które ochoczo oferują staropolski wpie...dol. A do tego wszystkiego ja - jedyna kobieta, która zaatakowana równie ochoczo zaproponuje wp...dol i równie chętnie spełni obietnicę. Na szczęście, do tej pory spotykam jedynie orków. Nazywam tak żuli, bo te rejony to istny Mordor, a wspomniane żule wyglądają niczym najpaskudniejsze orki, zwłaszcza te obdrapane, zabliźnione i śmierdzące tak, że bezdomni się krzywią. Dresiarze - do tej pory widzieliśmy ich trochę, a raz zostaliśmy zaczepieni. Co zrobiłam? Odgryzłam się, patrząc z pogardą. Na słowne zaczepki reaguję jedynie słowem - ale reaguję. #ŻycieNaKrawędzi

Ktokolwiek słyszy, gdzie mieszkam, wpada w przerażenie. Ja... cóż, do tej pory zdążyłam zauważyć, że całkiem sporo policji i straży miejskiej się tu kręci, zwłaszcza wieczorami (niby spoko, ale trzeba uważać z przechodzeniem w niedozwolonych miejscach ;-)) i że czasem jest specyficznie. Menel ryczący Jak anioła głos przez całą ulicę? Był tak mało utalentowany, że utwór rozpoznałam jedynie po tekście. Dziwna baba, która idzie chodnikiem i śpiewa coś niezidentyfikowanego o 7:50 rano? (Musiało być chyba po koptyjsku, bo nie poznałam, co to). Takie rzeczy tylko w Erze ;-)

Jaka jest recepta na mieszkanie w tej okolicy? Żyć normalnie. W miarę możliwości nie łazić po ciemku po najgorszych rejonach (bramach) i tyle. Nie szukać zaczepki. Mi to wychodzi naturalnie, bo domatorzy raczej rzadko wychodzą z domu ;-) Jako copywriter władam również potężną bronią - językiem polskim. Jak wiadomo, co bardziej skomplikowane komunikaty skierowane do dresa potrafią zawiesić mu system na dobre (i kupić Ci czas na ucieczkę). Jestem w stanie sformułować zarówno prostą, organiczną wypowiedź ("Sp...alaj ch...ju niemyty"), jak i taką dla zaawansowanych ("Bądź łaskaw oddalić się w tempie natychmiastowym, męski organie rozrodczy rzadko poddawany ablucjom"). Jestem też gotowa bronić się zębami i pazurami (kluczami, parasolami i wszystkim co tylko mam pod ręką) w razie konieczności. Myślę, że to widać w mojej postawie i dlatego mam spokój. Jeśli ktoś go naruszy, szybko się przekona, że nie było warto, a wstawianie kompletu zębów jest drogie.

Jak w każdym mieszkaniu, jest wiele plusów i minusów. Teraz nawet mi tak przyszło do głowy, że warto byłoby je podsumować - może to będzie pomocne dla kogoś, kto zamierza się przeprowadzić i wynajmować mieszkanie, albo myśli nad zmianą i nie wie, czy jego zastrzeżenia mają jakiekolwiek uzasadnienie. Takie podsumowanie i mnie się przyda - poukładam sobie w głowie wszystkie za i przeciw, i pewnie dojdę do wniosku, że teraz jest lepiej :-)

Jeśli chodzi o ciekawe linki, to cóż... dowiedziałam się, jak jednym zdaniem wkurzyć cały naród.

Strasznie zirytowałam się na autorki pewnego filmiku, ale napiszę Wam o tym całą notkę.

Urzekła mnie ta historia. Sprawdźcie koniecznie tę nową stronkę, bo jest naprawdę przezabawna.

I zdążyłam zauważyć, że wiosna przyszła, a to dodało mi wreszcie trochę energii pod koniec tego tygodnia. Mam wrażenie, że naprawdę z grudnia wmaszerowaliśmy w marzec. Tak z marszu ;-)

wmaszerowaliśmy w wiosnę 9gag

W tym tygodniu doświadczyłam też magii magicznego zeszytu, ponieważ spełnił się kolejny z podpunktów ;-)

Na blogu pojawiły się ostatnio 3 wpisy:

Nowe mieszkanie... i nowe mieszkanie


Czy warto oglądać Belle Epoque?


Introwertyczka w korpo


A co u Was ciekawego się działo? Dajcie znać :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger