30 sierpnia

Podświadomość, rower Ikea i zakonnice. Przegląd tygodnia 22-28 sierpnia

Ten tydzień był spoko. Sporo pracy - doszłam do wniosku, że im bardziej zwlekam, tym mniej potem zrobię, dlatego wystartowałam już w poniedziałek. Z założeniem, że zaczynam niedługo po wstaniu, żeby popołudnie mieć już dla siebie. Prawie się udało ;-)

Pielgrzymi dalej chodzą... W czwartek byłam na wsi i obudzili mnie o 7 rano swoimi śpiewami. Moja pierwsza myśl po wybudzeniu była zaskakująco rozbudowana: Im normalnie brakuje poczucia przyzwoitości!. I dalej tak myślę. Sorry, ale darcie paszcz przez megafony o 7 rano nie jest fajne. To znaczy, dla wydzierających się pewnie jest, ale dla słuchających- oj, nie. Choć to może i nie był najgorszy przypadek, bo kiedyś obudzili mnie przed 6. Cisza nocna pielgrzymów nie obowiązuje? :-P

I okropne jest to, że się potem te ich cudne pieśni człowiekowi nucą w myślach. A swoją drogą, zauważyliście, że te śpiewające przez megafon oazowe laski na pielgrzymkach zawsze brzmią identycznie? Tak samo, jak DJ-e na imprezach :-D

Jedna się wyróżniała, zawzięcie zagrzewając pozostałych do śpiewania - A teraz wy! No, nie słyszę was! Idę o zakład, że obudzeni mieszkańcy mijanych domów pomyśleli nolens volens to, co ja - Ale ja was, k...wa, słyszę...

Od niedzieli czytałam Potęgę podświadomości. Niby tylko 300 stron, a jednak zajęło mi to cały tydzień. Myślę jednak, że to jest taka książka, którą trzeba czytać po kawałku i dać sobie czas na przemyślenie i przyjęcie do wiadomości. I że to był dobry czas na jej przeczytanie - ostatnio ciągle tkwię w temacie spełniania marzeń i różnych sposobów na to, a ona dobrze się w to wpisuje. Jakkolwiek, jest dość specyficzna ;-)

Robiłam ładne zdjęcia.



Było też dużo łapania Pokemonów - po pierwsze, wreszcie aplikacja jest dostępna na mój telefon (bo niestety nie była na początku, ale napisałam maila do twórców). Po drugie, udało mi się poskromić kapryśnego GPS-a w moim smartfonie - nie chciał "załapać" ani przy odpaleniu map, ani przy Pokemon GO. Okazało się, że wystarczy zrobić jedną rzecz i wtedy już wszystko działa jak należy. No, prawie, jak należy. Najbardziej typowa porada informatyczna ever zawsze działa ;-)

W związku z zawziętym polowaniem na Pokemony nastawiłam się na złapanie Pikachu. Jednak nie musiałam - wykluł mi się z jajka :-D

I chyba Wam napiszę, co w ogóle myślę o tej grze, bo ktoś może powiedzieć, że to dziecinne, głupie... Ja tak nie uważam, ale kpię sobie troszkę z tego, jakie to jest popularne. Gdy poszłam do parku, jakieś 90% ludzi łaziło z telefonami i ewidentnie szukało stworków. A jak poznać, że ktoś gra w Pokemon GO? Po telefonie podłączonym do powerbanka ;-)

Ja jestem jedyną osobą, która nie potrzebuje takiej "dopinki" do smartfona :-D Ale tak serio, to gra tak skutecznie wykańcza baterię, że ja ostatnio wyszłam z 50%, a wróciłam z 4% po jakichś dwóch godzinach grania ;-)




Zakochałam się w tej piosence. Niby ją znałam, ale teraz odkryłam ją na nowo, gdy usłyszałam jej cover. Był spoko, ale postanowiłam posłuchać oryginału - milion razy lepszy. A potem postanowiłam się jej nauczyć i uparcie ją śpiewałam ;-) Sąsiedzi mnie muszą błogosławić...

Wiem, że w filmiku tekst jest nie do końca prawidłowy - ale wrzucam ten, bo rozwalił w mnie w 4:12 ;-)

W piątek dostałam bardzo miłego maila - wygrałam konkurs "Nivea z Hebe", gdzie trzeba było kupić dwa produkty z Nivea, a potem zgłosić paragon i napisać odpowiedź na pytanie. Ku mojej wielkiej radości, zdobyłam jedną z nagród głównych czyli rower Nivea. O, taki :-) Ładny, co? :-) Ucieszyłam się tak, że pół bloku mnie słyszało ;-) Dosłownie euforia. Żartuję sobie, że to wynik tego, co sobie pomyślałam. Kosmetyki, które kupiłam, niestety po raz kolejny niezbyt się u mnie sprawdziły (wychodzi na to, że "dogaduję się" jedynie z kremem Nivea :-D) i pomyślałam sobie, że skoro właśnie wydałam kasę na coś, czego nie zużyję, to muszę wygrać ten rower :-D Jakbym wygrała nagrodę pocieszenia, to by była straszna ironia losu, bo w jej ramach były właśnie zestawy kosmetyków :-D

Możecie również uznać, że zastosowałam w życiu to, co wyczytałam w Potędze podświadomości ;-)

Tak czy owak, to mogło być 20 złotych wyrzucone w błoto - a jednak okazało się najlepszą inwestycją ;-) Czasem trzeba zrobić coś "pod prąd", jeśli tylko czujemy, że jakimś sposobem jest to właściwe ;-)

Poza tym, miałam przeczucie, że powinnam koniecznie wziąć udział w tym konkursie i że wygram. Zdążyłam zrobić zakupy w ostatnim dniu :-) Swoją drogą, czuję również, że ten paragon zapewnił mi wygraną w jeszcze jednym konkursie ;-)

Potem pół weekendu spędziłam na obczajaniu w sieci, jak ten rower wygląda. Zawsze tak mam, jak czekam na upragnioną przesyłkę ;-) Znalazłam tym sposobem na OLX kilka zdjęć tych rowerów, które ktoś sprzedawał. W tym jedno, gdzie rower nie był używany w ogóle. Ba, nawet nie był złożony :-D Wcześniej zastanawiałam się, jak mi go przyślą - teraz już wiem, że dostanę karton z rowerem w częściach, z serii "Złóż to sam". Ta wizja niesamowicie mnie bawi (do tej pory zawsze kupowałam rowery w całości, na żywo ;-)) i żartuję sobie, że w takim razie to nie jest rower Nivea, tylko rower Ikea ;-)

Wiem, że dam radę, zawsze lubiłam grzebać przy rowerach i mam jako takie wyczucie, co gdzie się powinno znajdować. Zresztą, nie muszę go składać od A do Z - z tego, co widziałam, do dokręcenia są pedały, siodełko, kierownica, przednie koło, koszyk i dzwonek.

Poza tym w piątek był już standard, czyli wypad na basen. Zasuwałam przez długości jak nakręcona :-D Tylko się woda burzyła :-D

Czekam jeszcze ciągle z niecierpliwością na rozwiązanie innego konkursu, na którym bardzo mi zależy. Wiem, że to formalność, czuję, że wygrałam, ale jednak chciałabym już to zobaczyć na piśmie ;-)

Aktualizacja: wygrałam! ;-)

Weźcie udział w tym wyzwaniu, naprawdę się opłaca :-) Będziecie mieć potem dużo powodów do wdzięczności! ;-)

Z Potęgą podświadomości uporałam się w piątek i zaczęłam kolejną książkę - Zakonnice odchodzą po cichu. Muszę przyznać, że była tak dobrze napisana, że się dosłownie przenosiłam w wyobraźni do opisywanych miejsc. Niestety, jest to zbiór dość smutnych historii. Napiszę Wam więcej o tej książce w recenzji, ale już teraz książkę polecam, bo skłania do refleksji. Czasem i coś takiego trzeba przeczytać :-)

Kolejna zaś na tapecie była słynna Dziewczyna z pociągu.

Na blogu pojawiły się dwa wpisy:


A u Was co tam? :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger