29 czerwca

Robota głupiego


Urząd Pracy w mojej rodzinnej miejscowości pozwala na zarejestrowanie się przez internet - jeśli się posiada zaufany podpis elektroniczny, można sobie w ogóle oszczędzić roboty i jeżdżenia. Jeśli nie - można zarezerwować godzinę przyjęcia. Przynajmniej z założenia - bo system chyba jednak nie ułatwia życia urzędnikom. Petentom zresztą również.

Musiałam przez internet wypełnić cały ten długi formularz (kto wypełniał, ten wie!). Z licznymi problemami (nie można wpisać kodu pocztowego, nagle formularz sam się wyczyścił)... Na koniec, zamiast oczekiwanej daty i godziny rezerwacji wyskoczyła mi informacja, że nie można zarezerwować terminu. Muszę go umówić telefonicznie. Na szczęście rano się okazało, że nie było problemu z dodzwonieniem i umówieniem jeszcze na dziś.

Najpierw miałam oczywiście skierować się do informacji - tam miały zostać skserowane potrzebne dokumenty. I formularz został wypełniony po raz drugi. No dobra. Nie skomentowałam. Nawet, jak już przy stanowisku rejestracji pani urzędniczka wypełniała go ze mną po raz trzeci (!). A ja w międzyczasie przekopywałam się przez stosik papierów o tej samej treści, co formularz elektroniczny, które musiałam uzupełnić odręcznie...






Po raz kolejny widzę sytuację, kiedy wprowadza się system elektroniczny, który z założenia ma ułatwiać życie, a tymczasem utrudnia - bo wprowadzenie go wcale nie eliminuje dotychczasowego systemu papierkowego. W efekcie działania są mniej sprawne, bo roboty przybyło - choć miało być jej mniej. Co to za usprawnianie, jak się go nie umie wprowadzić w należyty sposób? Po co wprowadzać system elektroniczny, jeśli kocha się papierologię? Dokładnie taką samą politykę pamiętam z ostatniej firmy. I możliwe, że jeszcze poruszę bardziej szczegółowo ten temat. Pozostaje jeszcze kwestia, że rejestrowałam się po raz trzeci w życiu. I za każdym razem wypełniałam dokładnie ten sam męczący formularz, mimo że jedyne zmiany, jakie zaszły, to zdobycie nowych doświadczeń zawodowych...

Do tego wyszła jeszcze kwestia, że rok temu straciłam status osoby bezrobotnej w sierpniu, bo nie stawiłam się na umówioną wizytę. Od czerwca pracowałam. Zadzwoniłam oczywiście wtedy od razu do UP z tą informacją i pytaniem, czy mogę dostarczyć swoją umowę mailem, bo pracuję w innym mieście i nie mogę wyjść z pracy wcześniej, żeby do nich zdążyć przyjechać. "Nie, nie ma takiej możliwości."  Powiedziały mi to przez telefon dwie urzędniczki (bo nie mogłam uwierzyć tej pierwszej i zadzwoniłam jeszcze raz).

Dziś dowiedziałam się, że jednak mogłam mailem, albo pocztą wysłać tę umowę...  Też od dwóch pań z UP... Ot i mamy równowagę w przyrodzie.

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket


(zdj. http://weblog.infopraca.pl/2011/11/bezrobotny-na-targach-pracy/)
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger