28 lipca

Introwertyczka w bloku

Kiedy przeprowadziłam się w lutym do nowego mieszkania, liczyłam, że będzie lepiej - ciszej, spokojniej, taniej. Zasadniczo wszystkie te oczekiwania się spełniły, ale tylko częściowo. Mieszkanie w bloku to wciąż nie to. Tak bardzo nie to, że czasem chciałabym mieć w domu chociaż kilka granatów bojowych. Albo przynajmniej komorę dźwiękoszczelną.

dom czy mieszkanie

Wyobraź sobie, że śpisz sobie w sobotę rano, a tu nagle słyszysz łomot i głośne rozmowy na korytarzu. Spokojnie, nic się nie dzieje. To tylko sąsiadki emerytki nie widzą nic złego w głośnym plotkowaniu pod Twoimi drzwiami o 10 rano. Helenka, a mnie to ostatnio tak łupie w krzyżu... A Rapacholin brałaś? Bo mi zawsze pomaga, niby na wątrobę, a jednak jakoś mi tak po nim lepiej, jak coś boli. Lepsze niż te przeciwbólowe, bo to takie szkodliwe, w gazecie pisali... Takie życiowe tematy, takie atrakcje, a Ty chcesz spać? O Ty młody darmozjadzie... Nieważne, że przez cały tydzień pracujesz i chcesz tylko tego jednego dnia pospać chociaż do południa. One są na nogach już od 6. I nie rozumieją, że ktoś może chcieć inaczej.

Kto rano wstaje... niech się nie waży mnie budzić.




Sąsiadki cichną, zasypiasz... i po godzinie znowu słyszysz. Tym razem potworny wrzask pod oknem. I kolejny, i jeszcze kolejny. Dobudzasz się i już wiesz. No tak, administracja umyśliła sobie, że zrobi pod oknami plac zabaw. Najwyraźniej dla dzieci niezrównoważonych nerwowo wychowywanych bezstresowo, bo normalne jakoś się tak nie drą. Te normalne masz pod blokiem przez cały dzień i da się przeżyć. Te najgłośniejsze syreny pojawiają się tylko wtedy, gdy śpisz. Ciekawe, co by ich mamusie powiedziały, gdyby tak punkt dwudziesta, gdy już usypiają swoich zmęczonych rozrabianiem Brajanków, też im się ktoś wydzierał pod oknem? Czasem mam ochotę sprawdzić...

Zdarzają się też takie soboty, kiedy ktoś już od 8 rano wierci. Nieważne, że wiercił przez cały tydzień od 20 do 22. W sobotę wierci od 8 rano. Do 15. Czasem do końca nie wiesz, czy on jeszcze wierci, czy już puszcza Stachursky'ego. Nieważne. Chcesz pospać, ale nie ma szans.

Niestety, w bloku o tym, czy śpię, czy nie, najczęściej decydują sąsiedzi. Nie ja. I to mnie motywuje, by mieć własny dom. W domu mieszkałam przez blisko 20 lat. W blokach - około 7. Porównanie wciąż przemawia na korzyść własnego kawałka podłogi (i dachu, i wszystkiego innego). Nieważne, że będę musiała palić w piecu i odkopywać podwórko ze śniegu. Wybieram śnieg i spokój. Wybieram dom.

Duży, przestronny dom na peryferiach. Maksymalnie 20 minut do centrum. Duże, zielone podwórko. Z tyłu może niewielki ogródek, żeby w lecie móc się spokojnie poopalać. Budynek oddalony od domów sąsiadów na tyle, żeby móc puścić głośno muzykę i im nie przeszkadzać. Na tyle, żeby nie słyszeć okrzyków z podwórka czy też z ulicy. W końcu introwertycy i inni WWO lubią ciszę :-)

Dom duży na tyle, by pozwalał odpocząć. W mieszkaniu mam teraz 24 metry kwadratowe. Niby fajnie, niby przytulnie, niby wszędzie blisko... Wyprawa do kuchni - dwa kroki, do łazienki - pięć, ale jednak... czuję się jak Yeti w domku dla lalek. Marzy mi się wielki, ustawny salon z kominkiem i dwiema kanapami. Piękna, przestronna, wygodna i jasna kuchnia. Na górze sypialnie i łazienka. Może jakiś pokój do pracy. I garderoba, taka z prawdziwego zdarzenia.

W piwnicy koniecznie własny basen. To moje największe marzenie. Mój dom musi być z basenem. Choćby dlatego, że lubię pływać, ale nie lubię publicznych basenów.

Pływanie przed pracą. Pływanie po pracy. I cały tor tylko dla mnie. Nie byłoby wymówki, że mi się nie chce.

Zazwyczaj przemawiam tu słowami, ale dziś wyjątkowo przemówię także obrazem. Bo czasami lubię to sobie wyobrazić. Ma być prosto, czysto i ładnie. Duże okna. Dużo światła. Garaż z bezpośrednim przejściem do domu. Żadnej nietypowej geometrii, dziwnych kolorów. Piętro. Neutralne, eleganckie kolory. I koniecznie - taras.

Własne miejsce na ziemi bez sąsiadów tuż za ścianą. Bez hałasów. Bez placów zabaw pod samym oknem. Własne miejsce, a nie wynajmowane, w którym nie muszę się męczyć (ze zwykle kiepskim) gustem właścicieli. Wynajmowana przestrzeń nigdy nie jest tak całkowicie Twoja. Nigdy nie czujesz się w niej tak zupełnie swobodnie.

Chcę mieć dom i kiedyś go będę mieć. Nie boję się odważnych marzeń. Marzenia się spełnia tylko wtedy, jeśli się ma odwagę, by je w ogóle mieć. Dlatego je tutaj zapisuję.

A Ty o czym marzysz? Jak będzie wyglądał Twój dom?

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger