22 listopada

Przegląd tygodnia 16-22 listopada


Po wielu dniach, kiedy wydawało mi się, że już nigdy nie będzie dobrze, paraliżu decyzyjnym i kilkukrotnej zmianie planów mogę napisać z ulgą: oto ostatni niemiecki przegląd tygodnia. W tym roku. No, chyba, że mnie natchni jeszcze na jakieś szybkie zlecenie, ale raczej śmiem w to wątpić ;-) Wymęczyłam się nieziemsko i teraz jedyne, o czym marzę, to odpoczynek. I chociaż nie mam nic przeciwko podróżom, to jednak najbardziej lubię moje miasto i mieszkanie, do którego wracam :-)

Chcę opisać ten tydzień, wyciągając z tego wyjazdu to, co dobre, bo w ostatnich przeglądach trochę za bardzo marudziłam. Wiecie już doskonale, co mi się nie podobało, ale jednak jest też parę rzeczy, które będę dobrze wspominać ;-)


Przede wszystkim, Skype'owe randki z moim wspaniałym :-) No, właściwie to Facebookowe, bo miałam tu dość słaby internet (mobilny, a  nie stacjonarny, jak w Brunszwiku) i się okazało, że Skype nie do końca daje radę. Ale już wideorozmowy na FB tak. Wiadomo, najlepiej by było, gdyby to były randki tak naprawdę face to face, ale takie rozmowy na odległość też mają swój pewien urok :-) To jest dla mnie zawsze najlepsza i najbardziej wyczekiwana część dnia :-) No i mam kolejny powód do wdzięczności: cieszę się, że żyję w czasach transmisji online, a nie listów i gołębi pocztowych ;-)


Po drugie, jako, że jestem babą, która lubi siedzieć za kółkiem, oczywiście dobrze będę wspominać Golfa VI, którym tutaj sobie jeździłam. Tak, wolę auta mniej skomputeryzowane, z mniejszą ilością elektroniki, ale nie mogę powiedzieć, że ten samochód był zły. Jeździło się nim megawygodnie, nawet jeśli musiałam wykonywać manewry podobne, jak ten na zdjęciu poniżej ;-) Tutaj oczywiście już nie ja się staram nie poobrywać lusterek. Ja stoję, robię zdjęcie i czuję dumę, bo dosłownie kilka minut wcześniej byłam na miejscu tego kierowcy pośrodku i nic nie oberwałam ;-)


Po trzecie, Berlin jest całkiem ładnym miastem. Mogłam sobie zobaczyć miejsca, które do tej pory widziałam jedynie w telewizji, jak np. Brama Brandeburska. Czegoś się też dowiedziałam o jego historii - na tyle, na ile zrozumiałam po niemiecku ;-) I jestem całkiem zadowolona ze zdjęć - zwłaszcza z tej części, która powstała, gdy siedziałam za kółkiem. I stałam na światłach lub parkingu ;-) Może nie do końca wpisują się one w taką stuprocentowo poprawną fotografię, ale na pewno przedstawiają znane miejsca w ciekawszy sposób :-)


Po czwarte, czekanie na wyjazd, a jakże. Te dwa ostatnie dni zawsze są niezwykle radosne, bo wiem, że szybko miną i już niedługo będę znów w Polsce :-)





Po piąte, w trakcie wyjazdu dowiedziałam się, że wszystko tak fajnie się ułożyło, że mogę wrócić do mieszkania, które wcześniej zajmowałam. Bardzo mnie to cieszy, bo strasznie lubiłam to miejsce, dobrze mi się kojarzy. I jest po prostu ładne :-)


Fot z tego tygodnia nie posiadam - nie miałam już za bardzo okazji, żeby sfotografować coś nowego. Zresztą, nie do końca też chciałam utrwalać na zdjęciach wyjazd, który kojarzy mi się tak negatywnie. Jednak zauważyłam właśnie, że jak spisałam te pozytywy, to jakoś tak moje nastawienie się poprawiło. Ćwiczenie wdzięczności - to działa ;-) Poza tym, w tym tygodniu miałam mało wyjść i tak naprawdę byłam tylko na basenie, który już widzieliście. I tym razem ciągle byli tam goli Niemcy, a takich rzeczy nie powinno się dokumentować. No, chyba, że chce się stworzyć horror-blog...

Tymczasem kończę na dzisiaj. Życzcie mi dobrej podróży, a ja Wam - oczywiście dużo relaksu dzisiaj i miłego tygodnia :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger