02 sierpnia

Pierwsze wrażenia z pobytu w Niemczech


Dzisiaj będzie mniej tekstu, ale za to więcej moich zdjęć, bo chcę pokazać, do jakiego ładnego miasteczka trafiłam. Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Wszystko tutaj w Brunszwiku jest takie zadbane, uporządkowane, odnowione i kolorowe. To nie szara i zakurzona Anglia :-)


Podobno Niemcy i Holandia słyną z zainteresowania ekologicznymi sposobami pozyskiwania energii. Coś w tym jest, bo nawet na mojej ulicy widzę przejawy zainteresowania energetyką prosumencką (czyli taką, gdzie dom korzysta z energii z elektrowni, ale także sam sobie tę energię wytwarza). Na zdjęciu widać panele słoneczne na dachu domu :-)


Te niziutkie płotki... W pierwszej chwili na ich widok pomyślałam sobie, że niezwykle łatwo się dostać tutaj na czyjeś podwórko. Wystarczy nieco wyżej nogę podnieść :-) Ogólnie mam takie wrażenie tutaj, że Niemcy sobie ufają, nie boją się, że jeden drugiego okradnie. To nieco inny styl bycia niż w Polsce, gdzie po kilka razy sprawdzamy, czy aby na pewno zamknęliśmy drzwi...

Mimo, że jest to miasto, na trawnikach pod blokami kicają sobie zające. Sama w trakcie pierwszego spaceru widziałam dwa. Jednego udało mi się sfotografować, jakkolwiek był najwyraźniej nieco nieśmiały, jak widać ;-)


Po drodze wtedy też widziałam tego prześlicznego pieska, czekającego pod sklepem. A w rzece Oker, niedaleko domu, w którym mieszkam, pływają sobie stadka kaczek.



Ta para przykuła moją uwagę. Zawsze się zachwycam, gdy starsze małżeństwa trzymają się za ręce.


Taki piękny zalew, Südsee, mam niedaleko od mojej ulicy. Kąpać się chyba tam nie można, nie widziałam jeszcze nikogo, kto by wchodził do wody. Choć jak tam byłam, to było tylko 18 stopni :-) Podobno można jednak sobie wypożyczyć żaglówkę i popływać. To nie dla mnie w takim razie, nie umiem żeglować :-)




A tu jeden z najładniejszych domów w okolicy. Nad rzeką Oker. Oj, chciałabym taki mieć :-)


No i mostek w parku nad rzeką Oker. Tradycja przypinania kłódek przez zakochane pary też tutaj jest. Co prawda na zdjęciu tego zbytnio nie widać, ale jakieś kilkanaście par musiało się tu pojawić do tej pory :-)





I na koniec postu jeszcze trochę tych uporządkowanych, zadbanych uliczek z równo przyciętymi żywopłotami :-) Muszę przyznać, że wyglądają one tutaj bardzo podobnie jak w Polsce. Gdyby nie niemieckie napisy na znakach, czułabym się jak u siebie. Pogoda również się wiele nie różni, choć przez pierwsze trzy dni było trochę angielsko - chłodno, ale ładnie od rana, potem szybki deszcz, szaro, i znowu ładnie aż do wieczora. Poza tym też Niemcy są całkiem przyjaźnie nastawieni. Tylko troszkę za szybko mówią, jak dla mnie. Ogólnie więc kraj pierwsze wrażenie zrobił bardzo dobre, przyjemnie mi się tutaj mieszka i pracuje :-)






Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket

Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger