30 lipca

O czym marzysz?


Marzenia kojarzą mi się z czymś pięknym, przyjemnym i ulotnym. Samo to słowo ma w sobie coś niesamowicie pozytywnego - no bo końcu czy można marzyć o czymś złym i nieprzyjemnym? Mnie się jeszcze nie zdarzyło. Marzenia dla mnie to radosne czekanie na coś, o czym wiem, że się wydarzy. Szczęście - które towarzyszy mi już w trakcie tego oczekiwania, oraz kiedy się już doczekam. Spełnienie. Jest w nich coś magicznego, czego nie umiem wyrazić słowami.

Jest wiele rzeczy, o których marzę. Podzieliłabym te pragnienia na osobiste, samorozwojowe oraz materialne. Gdy, zgodnie z Wyzwaniem Minimalistki spisałam swoją listę marzeń, udało mi się je podzielić na te trzy grupy. Pierwsza jest tajna :-) Marzenia w sferze rozwoju to wszelkie kwestie typu Chcę założyć własną firmę, Chcę dobrze rozwinąć swój biznes, Chcę nauczyć się czegoś nowego (na przykład zrobić prawo jazdy na motor, albo nauczyć się języka html), Chcę doszlifować mój niemiecki... To także kwestie dotyczące pracy nad charakterem. Ogólnie, wszystko to, co sprawi, że zdobędę nowe umiejętności i stanę się lepszym człowiekiem. Materialne marzenia - no wiadomo. Mieszkanie, samochód. Rzeczy w tym stylu. I mam gdzieś z tyłu głowy poczucie, że może nie wypada się chwalić takimi pragnieniami, bo zostanę uznana za materialistkę... No nie, właśnie, że będę mówić wprost, że tak, takie marzenia też mam. I każdy ma. Ważne, żebym nie oczekiwała, że te rzeczy spadną mi z nieba. Zamierzam na nie po prostu zapracować :-)

Kiedy myślę o marzeniach, czuję wielką nadzieję. I wielkiego motywacyjnego kopa, żeby wstać i już, teraz, zaraz zacząć coś robić, żeby te marzenia zacząć spełniać. One mnie uskrzydlają. W sumie, miałam tak zawsze. Nawet kiedy wierzyłam w siebie o wiele mniej niż teraz. Muszę jednak przyznać, że niektóre pragnienia wtedy bardzo konsekwentnie odrzucałam. Na przykład to dotyczące własnej firmy. No bo przecież to za dużo roboty, ja za leniwa jestem, nie chce mi się, łatwiej pracować na etacie i po 8 godzinach mieć wszystko w nosie... No łatwiej. Ale wpływu na wysokość zarobków nie masz. Możesz poprosić o podwyżkę, ale nie ma gwarancji, że ją dostaniesz. Na to, czy utrzymasz pracę - również. I na dodatek ktoś mówi ci, co masz robić. I jak.

Sporo się we mnie zmieniło, jeśli chodzi o wiarę w siebie. I to jest mój główny motor napędowy. Zaraz po poczuciu, że własna firma jest moim przeznaczeniem, i to przeznaczenie będzie mnie uparcie gonić, dopóki nie zacznę działać w tym kierunku. I mogę sobie wyszukiwać coraz to fajniejsze i lepiej płatne etaty (no bo fakt, że widzę, że się rozwijam w tym kierunku), ale nie uda mi się ich utrzymać, bo po prostu mam inne zadanie do wykonania. I te etaty są na pewno dobre. Ale to co dobre, bywa wrogiem najlepszego.

Na pewno warto sobie konkretnie ułożyć w głowie, o czym marzysz. Ot, tak, żeby wiedzieć do czego będziesz dążyć. Żeby ustalić swoje cele i to, ile czasu sobie dajesz na ich realizację. Wtedy nie błądzisz jak dziecko we mgle, tylko cały czas uparcie idziesz do tego, co sobie wyznaczyłeś. Nawet jak upadniesz - wstajesz, otrzepujesz się, idziesz dalej. Nie poddajesz się. Bo cały czas widzisz cel. A jak się robi naprawdę ciężko - to znaczy, że już jesteś tuż przed szczytem tej góry. I jeszcze chwila, wytrzymaj jeszcze trochę, bo za chwilę dostaniesz nagrodę :-) Ważne, żeby mieć w życiu szerszą perspektywę. Nie żyć z dnia na dzień, bo wtedy będziesz się załamywać zwykłymi, codziennymi porażkami. Dopiero, gdy masz większy, odległy cel, walczysz, aż go osiągniesz. Nie martwisz się tym, że dziś coś nie wyszło, bo wiesz, że jutro spróbujesz znowu i będziesz tak próbować do skutku, aż się uda :-)




Dobrze też by było sobie spisać taką listę marzeń. Wtedy zawsze w gorszej chwili, gdy będzie ci brakować chęci i motywacji, będziesz mógł do niej zajrzeć i przypomnieć sobie, po co to wszystko robisz. I dlaczego nie poddasz się w tej chwili. A im bardziej obrazowo to wyrazisz, tym lepiej. To twoja lista, więc możesz z nią zrobić, co chcesz: zilustrować własnymi rysunkami, wkleić zdjęcia... Ona ma cię inspirować, żebyś ciągle walczył o to, o czym marzysz. Do skutku. Bo marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia.

A wy o czym marzycie? Podzielcie się w komentarzach pod wpisem i na Facebooku :-)

Obserwuj mój blog lifestylowy na:
Photobucket    Photobucket    Photobucket
Copyright © Blog lifestylowy - Pomysłowa , Blogger